Gowin dla „Rz”: W polskich elitach panuje mentalność półkolonialna.

11 Luty 2014

Dzisiaj w „Rzeczpospolitej” ukazał się wywiad z Jarosławem Gowinem. Zapraszamy do lektury!

Zbija Pan kapitał polityczny na pedofilii? Tak twierdzi Donald Tusk.

Sprawa Marisza Trynkiewicza to blamaż polskiego państwa i samego Donald Tuska. Dwadzieścia pięć lat, kilkanaście rządów, 19 ministrów sprawiedliwości i nikt palcem nie kiwnął by ten problem rozwiązać. A na końcu, gdy wreszcie przygotowałem ustawę, nieudolność kancelarii premiera doprowadziła do tego, że na pięć miesięcy utknęła w Rządowym Centrum Legislacji. A gdy została już uchwalona i podpisana przez prezydenta, czekała 25 dni na opublikowanie. Na piątkowej konferencji Donald Tusk mówił, że kancelaria działała w zgodzie z własnymi priorytetami. Byłem zszokowany szczerością premiera, bo pokazał prawdę o swym rządzie. Czterech dni potrzeba na publikację ustawy o OFE i grabież oszczędności milionów emerytów, a ponad trzy tygodnie czeka ustawa chroniąca dzieci przed groźnymi pedofilami.

Może premier jest konsekwentny. Mówił też w piątek, że nie sam nie będzie uprawiał polityki na pedofilii.

Wszyscy doskonale pamiętamy jak Donald Tusk grzmiał o chemicznej kastracji pedofilów. Premier chce po prostu odwrócić uwagę od kompromitacji swych współpracowników w KPRM.

Jeśli mowa o OFE. Trybunał Konstytucyjny poprosił KPRM o wyliczenie kosztów ewentualnych decyzji kwestionujących ostatnie zmiany w OFE. Czego się pan spodziewa po Trybunale?

Odebrałem to jako podwójny sygnał. To po pierwsze dowód, że sędziowie mają poważne wątpliwości co do konstytucyjności tej ustawy. Ale z drugiej strony to znak, że będą się kierowali nie tylko zgodnością z Konstytucją, ale praktycznymi skutkami swoich decyzji. Sądzę, że to zapowiedź tego, że nie podważą tej ustawy.
A ta ustawa i tak nie uratuje ZUS, który jest bankrutem. W 2022 roku, kiedy rzekomo ma się w Polsce odbywać olimpiada, nie będzie z czego wypłacać emerytur.

Rządowi eksperci uspakajają: zgodnie z prawem ZUS nie może zbankrutować.

W sensie formalnym nie. W sensie faktycznym już dziś dziura w ZUS sięga niemal 50 mld zł. W dodatku rząd przegapił emigrację 2 mln Polaków, w swych wyliczeniach, co oznacza, że wszystkie prognozy są jak pisane po piasku. Sytuacja jest dużo groźniejsza niż się wydaje.

To może teraz Pan pochwali Donalda Tuska. Dlaczego premier nie chce komisji śledczej ds. likwidacji WSI?

Nie wiem. Pewnie pod wpływem zleconych przez kancelarię badań, z których może wynikać, że Polakom nie podoba się pomysł stawiania Antoniego Macierewicza przed komisją śledczą.

A może chodziło mu o dobro państwa i jego tajemnic?

Nie wykluczam, że tym razem chodziło o dobro państwa. Niezależnie od intencji, decyzja o tym, by nie organizować kolejnych bezsensownych igrzysk politycznych, jest rozsądna.

Dlaczego ta sprawa w PO budzi tak duże emocje? Stronnicy Grzegorza Schetyny utrzymują, że komisja jest konieczna.

Środowisko Schetyny uświadomiło sobie, że znajduje się na równi pochyłej i że zapadła decyzja o jego zmarginalizowaniu. Wiedzą też dobrze, że wcześniejsza taktyka położenia uszu po sobie przyniosła podwójną porażkę. Nie tylko nie powstrzymała Donalda Tuska, ale też poważnie nadszarpnęła wizerunek samego Schetyny. Dlatego muszą dziś podjąć walkę.

Ale nie doszło do planowanego na koniec stycznia zrzucenia związanego ze Schetyną Rafała Grupińskiego ze stanowiska szefa klubu PO.

Być może premier postanowił najpierw zmarginalizować samego Schetynę na Dolnym Śląsku, a potem zabrać się za Rafała Grupińskiego. Ale mówiąc szczerze nie interesują mnie walki buldogów pod dywanem. Polska ma poważniejsze problemy.

To zapytam o Polskę Razem. Wstąpiło do PRJG w tym tygodniu SKL. To partia o niezłej historii, ale dziś chyba niewiele znaczy.

To setki doświadczonych działaczy, znających administrację państwową; są obeznani z tematyką wiejską, choć w sprawie wsi mamy już świetnego eksperta – Wojciecha Mojzesowicza. Ale w wielu dziedzinach ludzie z SKL będą dla nas istotnym programowym wzmocnieniem.
Cenne będzie też ich doświadczenie polityczne. My budujemy partię w największej mierze opartej o ludzi nowych w polityce, których wielkim atutem jest świeże spojrzenie i pewien pryncypializm w podejściu do polityki, ale dzięki zjednoczeniu z SKL-em będziemy mieli połączenie świeżości i doświadczenia.

Poparł Pana Artur Balazs, ale dał wam ostrzeżenie, mówiąc, że o dalszym poparciu zdecyduje, gdy się przekona, że potraficie się wszyscy dogadać. To aluzja do jakichś konfliktów w Polsce Razem?

Nic z tych rzeczy. Współpraca z Markiem Zagórskim (lider SKL – red.) układa się znakomicie. To człowiek mniej rozpoznawalny medialnie, ale o wielkim doświadczeniu eksperckim, który aktywnie włączył się w naszą wspólną pracę.
W najbliższych tygodniach będziemy ogłaszać naszych kandydatów do PE. Będą tam ludzie znani, ale też świetni fachowcy, którzy zdobyli doświadczenie poza polityką. W ciągu kilku tygodni prawdziwą gwiazdą mediów stała się wiceszef PRJG pani profesor Krystyna Iglicka-Okólska. Tak samo będzie z naszymi świetnymi działaczami w regionach.

Macie na to mało czasu. Do wyborów trzy miesiące…

To jasne, że nasza kampania będzie musiała się opierać na osobach rozpoznawalnych medialnie. Dziennikarzy niestety bardziej interesuje Jarosław Gowin, niż na przykład pani Jadwiga Emilewicz, choć w sprawach funduszy europejskich wie znacznie więcej niż ja. Lista świetnych ludzi z PRJG, którzy w swych regionach są naturalnymi liderami, choć media w Warszawie ich nie znają, jest długa: Stanisław Kruczek na Podkarpaciu, Krzysztof Mazur w Małopolsce, Norbert Napieraj w Wielkopolsce, Marcin Ociepa w Opolskiem, Iwona Michałek w Kujawsko-pomorskiem. To nazwiska, które już podczas wyborów w 2015 roku będą dużo znaczyć.

Wasze hasło “Wielka Polska w Małej Europie” brzmi dość endecko…

Mi do endecji było zawsze daleko choćby ze względu na to, że byłem zwolennikiem Polski jagiellońskiej, a nie piastowskiej. Ale to nie zmienia faktu, że w myśli endeckiej był sporo ciekawych wątków. Gdy mówimy o wielkiej Polsce, to mam na myśli politykę zagraniczną uprawianą nie na klęczkach, jak to robi dzisiejszy rząd, i nie odwracającej się plecami do wszystkich, jak robi to główna partia opozycyjna .My chcemy siedzieć przy stole negocjacyjnym, gdzie rozstrzygają się sprawy europejskie i twardo negocjować polski interes. Jarosław Kaczyński woli po tym stole skakać, zaś Donald Tusk się pod niego chowa… Nie ukrywamy naszych marzeń: chcemy by Polska była środkowoeuropejskim liderem, nawet regionalnym mocarstwem. Nasz cel jest jeden: by już nigdy nikt tu nie wszedł, ani ze wschodu ani z zachodu. Nie będzie jednak wielkiej Polski jeśli nie zbudujemy silnej gospodarki.

Czy dziś wykorzystujemy szansę na odegranie roli rozgrywającego w tej części Europy przy okazji kryzysu na Ukrainie? Donald Tusk objechał europejskie stolice, ale stanowiska pozostałych mocarstw wobec Kijowa nie zmienił.

Doceniam wysiłki premiera Tuska i ministra Radosława Sikorskiego w sprawie Ukrainy. Ale podobnie jak w wielu innych przypadkach ich polityka jest zbyt asekurancka. Paweł Kowal z PRJG wystąpił z koncepcją euroamerykańskiego planu Marshalla dla Ukrainy. Wydaje mi się, że nasza dyplomacja powinna występować właśnie z tego typu ambitnymi projektami, bo tylko one mogą zapewnić nam pozycję w Europie.

Mówi Pan, że nie zbudujemy silnej Polski bez silnej gospodarki. Nie mamy silnej gospodarki?

Nie, wpadliśmy w pułapkę tzw. średniego wzrostu gospodarczego. Nic nie wskazuje, byśmy w dającej się przewidzieć przyszłości wrócili do wzrostu rzędu 4-5 proc. PKB. A bez tego nie będzie szybkiego bogacenia się Polaków czy szybkiego spadku bezrobocia. Nie mamy żadnej gałęzi gospodarki, w której jako państwo mielibyśmy znaczące osiągnięcia. Energia i ciężka praca polskich przedsiębiorców nie jest w żaden sposób wspierana przez rząd. Nie ma prób wyrównania szans polskiego kapitału i polskich inwestorów wobec tych z zagranicy. W polskich elitach panuje mentalność półkolonialna.

Przesłanie europejskie PiS i PO jest jasne. PiS będzie ostrzegać przed Brukselą, PO będzie się chwalić 400 mld. wynegocjowanych zł. Czy wasz przekaz kogoś w ogóle zainteresuje?

Hasło Wielka Polska w Małej Unii zostało dobrze przyjęte. Ma przecież też drugi człon. Chcemy głębokiej reformy Unii: zmniejszenia wydatków i wycofania się z ingerowania zbyt głęboko w sprawy państw członkowskich.

Po wyborach będziecie dalej we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów?

Dziś jest ona nam najbliższa, ale ostatecznie zdecydujemy po 25 maja.

Jak się Pan czuje w jednej frakcji z Davidem Cameronem, który walczy o przetrwanie niesprawiedliwie atakując Polaków?

Europosłowie Polski Razem jako pierwsi zareagowali na wypowiedź Camerona o Polakach. Ale pańskie pytanie można odwrócić: czy politycy PO i PSL nie czują się źle w EPP, której część chce zablokować możliwość wydobycia gazu łupkowego w Polsce? W każdej z frakcji mamy sojuszników i przeciwników. Chodzi jednak o to, by zawsze walczyć o polski interes. Dlatego cenię niektórych europosłów PO np. Jacka Sarysza-Wolskiego i Bogusława Sonika, którzy twardo walczyli, by w sprawie gazu łupkowego Unia się od Polski odczepiła.

Rząd zapowiedział kolejne przyspieszenie prac nad ustawą o wydobyciu gazu łupkowego. Krytykował pan Donalda Tuska za zwłokę w tej sprawie, teraz jest pan uspokojony?

Pamiętam jak na jednym z pierwszych posiedzeń rządu, w którym brałem udział, Donald Tusk zapowiedział, że w ciągu kilku miesięcy przyjmiemy stosowne regulacje. Od tamtego czasu minęły dwa lata. Wielu inwestorów się wycofało. Gospodarka amerykańska dzięki łupkom odzyskała dynamizm, a my te lata zmarnowaliśmy. I nie ma na to żadnego usprawiedliwienia. Nie rozumiem, jak premier mógł do tego dopuścić. Gaz łupkowy jest, a być może już tylko był, dźwignią rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego Polski. Mógł przynieść wielomiliardowe inwestycje. To, że rząd zmarnował tę szansę, to najjaskrawszy dowód jego nieudolności. Oni po prostu źle rządzą. Mam nadzieję, że to tylko nieudolność a nie uleganie tym, którzy występują przeciw interesowi milionów Polaków.

Gazeta Polska oskarżyła PRJG o nielegalne zbieranie składek członkowskich, gdyż sąd jeszcze nie zarejestrował pańskiej partii.

Nie zbieramy składek członkowskich.

GP cytuje mail od skarbnika PRJG Wojciecha Mojzesowicza do działaczy.

To nadużycie. My prowadzimy działalność dwutorowo. Czym innym jest Polska Razem, a czym innym akcja Godzina Dla Polski. Tę drugą finansujemy z dobrowolnych dotacji naszych sympatyków – tu wszystko dzieje się zgodnie z prawem. Polska Razem nie jest jeszcze zarejestrowana, więc nie może zbierać składek członkowskich. Jak na razie całą działalność finansujemy z naszych prywatnych kieszeni. W miniony piątek opublikowaliśmy na naszej stronie internetowej i rozesłaliśmy do naszych sympatyków informację o wszystkich aspektach finansowania naszej działalności: ujawniliśmy m.in. szczegółowe koszty konwencji założycielskiej i spotkania europejskiego oraz pokazaliśmy listę darowizn akcji Godzina dla Polski. Cieszyłbym się, gdyby inne środowiska polityczne – zwłaszcza te, które w przeciwieństwie do PRJG dostają miliony z pieniędzy podatników – stać było na podobną przejrzystość. Dzięki tej transparentności jesteśmy wiarygodni dla naszych sympatyków, którzy dobrowolnie wspierają Godzinę dla Polski.

Zamierza Pan tworzyć klub w Sejmie? Solidarna Polska się skarży, że chce pan przejąć ich posłów.

To nieprawda. Nie namawiamy nikogo z SP. To, że sami się zgłaszają, to osobna sprawa. Ale nie jestem zainteresowany tworzeniem klubu w oparciu o posłów SP.

Chodzą pogłoski, że jedyną szansą dla Pana jest połączenie sił ze Zbigniewem Ziobro.

To wykluczone. SP jest partią socjalistyczną w sensie gospodarczym.

Jak się skończy sprawa Przemysława Wiplera?

Fakt, że prokuratura nie ujawnia nagrań z tamtego wieczoru daje mi coraz bardziej do myślenia. Przecież albo poseł pobił policjantów, albo policjanci pobili posła. Opinia publiczna ma prawo dowiedzieć się wreszcie jak było. Każdy dzień zwłoki ze strony śledczych podważa wiarygodność wersji policjantów.

Media opisują w ostatnich dniach konsekwencje zmiany operatora pocztowego dla sądów i prokuratur. Operacja nie przeszła bezboleśnie. A Gazeta Polska oskarżyła pańskiego doradcę w ministerstwie sprawiedliwości, że pracował dla firmy, która przetarg wygrała.

Te zarzuty są absurdalne. Przetarg rozpisano kilka miesięcy po tym, jak przestałem być ministrem. Co więcej najpierw wygrała Poczta Polska. Uważam, że złamanie monopolu Poczty to jedyna szansa dla tej instytucji na wewnętrzną reformę. Nie wiem, czy nowa firma będzie w stanie się wywiązać z przetargu. Ale to nie wina firmy, tylko urzędników ministerstwa, którzy źle przygotowali przetarg. Najpierw z warunków przetargu wynikało, że może go wygrać Poczta Polska. A gdy Krajowa Izba Odwoławcza uchyliła je, należało go zawiesić i rozpisać na nowo, by podmioty miały więcej czasu na przygotowanie się do tej operacji.

Sejm niedawno cofnął pańską reformę reorganizującą sądy. Dlaczego Donald Tusk wspierał Pana, gdy pan reorganizował sądy, a teraz trzy czwarte reformy odwrócił?

Wtedy kierował się interesem obywateli. Teraz zaś chciał mieć spokój z koalicjantem. Zapewne doszło do jakiegoś handlu politycznego w tej sprawie – my oddajemy wam stołki waszych prezesów sądów, a wy nam dajecie w spokoju rządzić. To dowód, że w Polsce wciąż interes sitwy prawniczych są ważniejsze niż dobro obywateli.

W piatek “Rz” opisała miażdżące efekty kontroli KPRM w ARiMR. Jej wyników jednak rząd nie ujawnił.

Pamiętam jak Donald Tusk kilka razy obiecywał, że wyczyści tę sprawę. Okazuje się jednak, że wiele instytucji państwowych jest obsadzanych wyłącznie partyjnie, nie tylko przez PSL. Gdyby zrobić takie kontrole w innych instytucjach, wyszłoby, że są zasiedlone przez znajomych i krewnych polityków Platformy.