Gowin: Komorowski to prezydent stagnacji

23 Kwiecień 2015

Konrad Piasecki: Nie zaczyna panu być w tej prawicy trochę ciasno, trochę duszno i trochę przykro?

Jarosław Gowin: Każda koalicja wymaga kompromisów. Gdybym pozostał w PO, musiałbym zawierać kompromisy sam z sobą, bez porównania trudniejsze niż obecnie.

Czyli z dwóch złych kompromisów wybiera pan kompromis w Zjednoczonej Prawicy.

Kompromis w Zjednoczonej Prawicy czemuś służy. Służy nadaniu Polsce jakiejś dynamiki zmian. Kompromis wewnątrz obozu rządowego to byłoby postawienie na kolejne 4 lata stagnacji.

Kiedy prezes Kaczyński mówi o pana wieloletnich wyborcach: „pan Bóg nie dał im za dużo rozumu”, nie boli to pana?

Trochę mnie boli, widać, że te podziały przebiegają zbyt głęboko, ale proszę przytoczyć cały szereg wypowiedzi chociażby Bronisława Komorowskiego, Ewy Kopacz, którzy mówią  na temat długoletnich wyborców Jarosława Kaczyńskiego rzeczy dużo bardziej przykre.

Jeśli coś mówią, to o naiwności…

Nie mam przed sobą ściągi, ale jeśli ktoś mówi o rozpalaniu Polski jak pan prezydent Komorowski, jeżeli ktoś dzieli Polaków na racjonalnych i radykalnych. Radyklanych, czyli tych nieracjonalnych, nierozumnych, tych gorszych, gorzej ubranych, gorzej wykształconych, to muszę powiedzieć, że to nie są podziały, w których bym się odnajdywał.

To jeszcze jeden cytat z Jarosława Kaczyńskiego. Mówi: „prezydent Komorowski jest przaśny i przynosi wstyd”. Warto tak mówić o prezydencie kraju?

Prezydent Komorowski ma swoje zasługi w paru sprawach, próbował postawić się rządowi Donalda Tuska, ale generalnie rzec biorąc, okazał się prezydentem stagnacji.

Ale pan uważa go też za groźnego, jak przekonuje PiS? Że to jest polityk związany z WSI, opleciony jakimiś mackami dawnych służb?

Ja w ogóle się nie interesuję tym aspektem polityki, bo uważam, że jest to niezwykle trudne do zweryfikowania. Dopóki nie ma dowodów na czyjąś współpracę, nie zadaję sobie takich pytań.

Czyli za prezydenta Komorowskiego Jarosław Gowin się nie wstydzi.

Nie wstydzę się.

Bo pan w tym studiu namawiał, żeby na niego głosować.

Ale z pełnym przekonaniem jestem zaangażowany w kampanię Andrzeja Dudy.

I z niego jest pan dumny.

Przypomnę, że w 2010 roku popierałem nie Bronisława Komorowskiego w ramach prawyborów w PO, tylko Radosława Sikorskiego.

Ale jak przyszło już do popierania Bronisława Komorowskiego to i Bronisława Komorowskiego pan popierał.

Naturalnie rzecz biorąc… To jest rzecz oczywista.

Przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu nota bene.

Polityka jest grą zespołową.

źródło:rmf24.pl