Gowin: Od nowych stołków wynik się nie poprawi

09 Październik 2014

Rozmowa: Jarosław Gowin, były minister sprawiedliwości, który podpisał rozporządzenie o likwidacji 79 sądów

Rz: Cezary Grabarczyk, nowy minister sprawiedliwości, podpisał właśnie rozporządzenie, które przywraca 41 ze zreorganizowanych przez pana w styczniu 2013 r. 
79 najmniejszych sądów rejonowych. To porażka?

Jarosław Gowin: Jeśli już porażka, to nie moja, tylko polskiego państwa i sądownictwa. Na jej efekt nie trzeba będzie długo czekać.

To nie brzmi optymistycznie.
W dodatku minister zapowiada, że na mapę z czasem wróci też ponad 30 jeszcze mniejszych sądów. To dobry pomysł?

Najgorszy z możliwych. Świadczy tylko o tym, 
że nowy minister ugiął się pod presją samorządowych włodarzy i koalicjanta. Nie wytrzymał też nacisku prawniczych korporacji. I nie ma to nic wspólnego z troską o sprawny wymiar sprawiedliwości. Powrót tych najmniejszych sądów 
z pewnością utrwali przejawy patologii, które przecież nie są obce naszemu sądownictwu. Od przyrostu stanowisk funkcyjnych prezesów, wiceprezesów nie znikną patologiczne  powiązania pomiędzy sędziami, politykami 
a częścią małego biznesu, 
funkcjonującego często 
na granicy prawa. W małych miejscowościach, proszę mi wierzyć, lokalne układy nie są rzadkością.

To znaczy, że te najmniejsze sądy nie mają szansy uczciwie 
i sprawiedliwie orzekać?

Ależ oczywiście, że mają 
i często to robią. Problem polega na tym, że konstytucja gwarantuje obywatelom nie tylko niezawisłe sądy, ale także prawo do nich i rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie. A to dziś jest tylko pobożnym życzeniem. W dodatku 
od lat nie udaje się nic z tym zrobić.

Nie może być dobrze w sytuacji, gdy w jednym sądzie w kraju sędziowie mają do załatwienia rocznie tyle spraw, ile inni w ciągu miesiąca. W dodatku zarabiają tyle samo. Dopóki tego nie zmienimy, rozważania o poprawie sprawności pozostaną jedynie pustą dyskusją. A tej obywatele, którzy latami czekają na załatwienie swojej sprawy, np. spadkowej, mają już dosyć. Potem ocena wymiaru sprawiedliwości jest taka, jaka jest – zła, a czasem nawet bardzo zła.

Skoro reorganizacja, która miała przyspieszyć procesy 
i usprawnić postępowania, 
cudu nie zdziałała, to może teraz powrót sądów przyspieszy ten proces?

Sama reorganizacja nie miała czasu, by się sprawdzić i zadziałać. Nie dano jej zresztą szansy. Jestem pewien, że teraz powrót również nic nie zdziała. 
Od nowych kolejnych 40, 
a może i 75  stołków prezesów czy wiceprezesów może jedynie ubyć pieniędzy w budżecie – i tak zresztą nie najbogatszym – a nie poprawi się czas postępowania.

Jak pan przyspieszyłby postępowanie przed sądem?

Nasz system sądownictwa trzeba zmienić całkowicie. Doraźne zmiany to jedynie łatanie dziur, a tu trzeba tworzyć od nowa. Nowy system sądownictwa należy zbudować, zaczynając 
od ograniczenia szczebli 
do dwóch: rejonowego 
i okręgowego.

—rozmawiała 
Agata Łukaszewicz

źródło: rp.pl