Gowin w RMF FM: Jeśli Trynkiewicz opuści więzienie, wróci dopiero po kolejnej zbrodni

16 Styczeń 2014
Autor ustawy o bestiach Jarosław Gowin twierdzi, że objęcie nią Mariusza Trynkiewicza, zabójcy czwórki chłopców, może okazać się niemożliwe. „Obawiam się, że jeżeli Trynkiewicz opuści więzienie, to długo do niego nie wróci. Przynajmniej dopóki nie popełni kolejnej zbrodni” – mówi Jarosław Gowin w Kontrwywiadzie RMF FM. „Dziś sprawa Trynkiewicza to wielka niewiadoma. Miała miejsce karygodna zwłoka. Mam nadzieję, że państwo wygra wyścig z czasem”- dodaje. „W sprawie Trynkiewicza dużo zależy teraz od dobrej woli sędziów i biegłych. Musieliby wykazać się dużą dozą dobrej woli” – tłumaczy.

Konrad Piasecki: Kto wygra wojnę z czasem – państwo czy Mariusz Trynkiewicz?

Jarosław Gowin: Mam nadzieję, że państwo, ale do takiej wojny nie powinno dojść, dlatego że było 25 lat na rozwiązanie tego problemu. Kolejne rządy umywały ręce, a kiedy przygotowałem tę ustawę, oddałem ją do kancelarii premiera dokładnie 15 lutego poprzedniego roku, to niestety najpierw 5 miesięcy przeleżała w kancelarii. Potem Sejm, Senat, prezydent szybko się z nią uwinęli, ale potem znowu doszło do tej karygodnej zwłoki, tym razem w wydrukowaniu ustawy. Dlatego dzisiaj to jest wielka niewiadoma. Może się okazać, że…

Ale uważa pan, że ten zbieg terminów podpisania ustawy i opublikowania czy badań, którym będzie można poddać Trynkiewicza, skończy się tym, że jednak on wyjdzie z więzienia, czy jednak nie?

Może się zdarzyć, że wyjdzie z więzienia. Sprawa jest w tej chwili otwarta. Bardzo dużo zależy od dobrej woli biegłych i sędziów, ale musieliby się wykazać rzeczywiście maksimum dobrej woli.

Ale pan uważa, że to obciąża polityków czy raczej urzędników? Ta zwłoka…

Jeżeli gotowa ustawa leży w kancelarii premiera przez pięć miesięcy, mimo licznych monitów ze strony najpierw mojej, potem ministra Biernackiego, to trudno tutaj odpowiedzialność składać tylko na urzędników.

Ale uważa pan, że to była jakaś celowa akcja czy takie po prostu zaspanie i uznanie, że jakoś to będzie. Polskie bardzo.

Zaspanie, brak podejmowania decyzji, niekończące się konsultacje i wahania. W ten sposób nie da się rządzić skutecznie.

Na szczęście policja zapewnia, że nawet jeśli on wyjdzie, to sobie z nim poradzi, więc może nie warto bić w dzwony alarmowe.

A co policja ma mówić? Ja pamiętam, że rozmawiałem z komendantem policji wtedy, kiedy pracowaliśmy nad tą ustawą. Rozmawiałem z szefami innych służb i oni mówili: „Zrobimy wszystko, żeby go objąć kontrolą, jeśli nie uda się jego i następnych takich seryjnych zabójców utrzymać w izolacji, ale gwarancji bezpieczeństwa nie możemy dać”.

Gwarancji oczywiście nie, ale przez tych parę czy paręnaście, nawet parędziesiąt dni, kiedy Trynkiewicz będzie na wolności, to pewnie będzie najpilniej obserwowanym człowiekiem w Polsce. Nie tylko przez policję, ale też przez wszystkich tych, obok których się pojawi.

Tylko to jest pytanie, czy to będzie parędziesiąt dni, czy to już jest nieodwracalne wyjście na wolność. Ja obawiam się, że jeżeli Mariusz Trynkiewicz opuści więzienie, to już do niego nie wróci. Przynajmniej tak długo, dopóki nie popełni kolejnych zbrodni.

Ale ta ustawa go nie obejmie? Premier zapewnia, że nawet jeśli Trynkiewicz wyjdzie na chwilę, to ta ustawa go obejmie i wróci z powrotem – już nie do więzienia, tylko do zakładu zamkniętego.

Tę ustawę pisaliśmy razem z ministrem Michałem Królikowskim. Minister Królikowski jest wybitnym ekspertem. Jeżeli on ma wątpliwości co do tego, czy ustawa obejmie Mariusza Trynkiewicza, zna tę ustawę lepiej niż ktokolwiek inny, to trudno, żebym się nie obawiał, że może mieć rację.

Czy uważa pan, że jak Trynkiewicz wyjdzie, to może spokojnie odwoływać się do sądów i uznawać, że ta ustawa go nie dotyczy, jest człowiekiem wolnym?Może tak być. Natomiast mogę powiedzieć tylko tyle: ta ustawa nie była pisana pod konkretnego człowieka. Ona nie była także pisana pod grupę tych seryjnych zabójców, którzy w czasach PRL-u byli skazani na karę śmierci – potem zamieniono ten wyrok na 25 lat więzienia i oni wkrótce mieliby zacząć opuszczać więzienia. Mam nadzieję, że tę pozostałą grupę ustawa obejmie na 100 procent, natomiast ona może być przydatna także w przyszłości.

Panie prezesie, zobaczył pan wysyp pomysłów Tuska i zapłakał, że tak pochopnie go pan opuścił?

Nie zapłakałem, raczej z ulgą pomyślałem, że nie muszę już dzisiaj firmować takich pomysłów jak podniesienie podatków. Gdy premier mówi o likwidacji umów śmieciowych, to oznacza nic innego jak kolejne podniesienie podatków. A co mają zrobić ci przedsiębiorcy, którzy ledwie wiążą koniec z końcem? Albo zbankrutują albo zaczną zwalniać pracowników albo przerzucą koszt ZUS-u na tych, którzy są dziś na umowach na zalecenie, słusznie nazywanych przez premiera umowami śmieciowymi. Ja zastanawiam się, kiedy premier wyjdzie z propozycją opodatkowania, ozusowania kieszonkowych, które dajemy dzieciom.

Ale może Tusk swoim słynnym politycznym nosem, który pan zawsze chwalił, wyczuł, że teraz wiatr polityczny wieje w lewo, wobec czego trzeba się tam trochę przesunąć?

Jeżeli nawet wiatr polityczny wieje w lewo, to odpowiedzialność za Polskę, odpowiedzialność za stan gospodarki, odpowiedzialność za te dwa miliony ludzi, którzy w poszukiwaniu pracy opuścili Polskę, powinna premierowi dyktować działania dokładnie odwrotne. To, co proponuje Polska Razem. Ja bym zachęcał pana premiera, żeby się zapoznał z naszym programem. Znajdzie tam wiele pomysłów, które powinny mu być znane, bo były mu bardzo bliskie. Sam je głosił przez wiele lat, kiedy jeszcze nie określał się mianem socjaldemokraty.

No tak, ale teraz wydaje się, że jedynym liberałem na scenie politycznej pozostaje pan. I nie wiem, czy to taka dobra wiadomość.

To jest dobra dla Polaków wiadomość, że jest jeszcze jakiś polityk, który myśli o tym, żeby gospodarka się rozwijała, a nie tylko o tym, żeby Polaków łupić. To było bardzo charakterystyczne, jak zareagował PiS na propozycję Donalda Tuska. PiS powiedział: „Premier podkrada nam pomysły”. To jest po prostu festiwal socjalistycznych, lewicowych obietnic. Skutki gospodarcze, skutki dla obywateli, dla normalnych obywateli, będą po prostu opłakane.

Ale a propos łupienia obywateli, to panu też wyciągają, że jak pan był w Platformie, to pan dzielnie głosował za różnymi sposobami na łupienie obywateli w postaci podnoszenia najróżniejszych danin i podatków.

I słusznie mi wyciągają. Czuję się współwinny za tamte decyzje, zagryzając zęby, podnosiłem rękę. Między innymi dlatego wyszedłem z Platformy, żeby więcej już nie być zmuszanym do takich złych kompromisów.

A dzisiaj ma pan poczucie, że Platforma odzyskuje sondażowy i polityczny oddech?

Ja zawsze mówiłem, że Platforma jest wielkim przedsiębiorstwem, co roku dostaje miliony złotych z budżetu i, że ci, którzy myślą, iż Platforma się rozpadnie, zapadnie, straci poparcie do poziomu 10-15 procent, są w błędzie. Platforma przegra wybory, jestem o tym przekonany, ale jeżeli nic się nie zmieni na scenie  politycznej, to rządzić będzie tandem Tusk-Miller i wtedy nawet tacy ludzie jak ja będą z rozrzewnieniem wspominali obecne czasy, bo wtedy dopiero będziemy mieli festiwal lewicowych obietnic i łupienia obywateli.

Będzie rządzić tandem Tusk-Miller, a Gowin będzie w Prawie i Sprawiedliwości?

Nie, nie będę w Prawie i Sprawiedliwości. Będziemy konsekwentnie budować…

Podobno pan z Kaczyńskim rozmawia o tym, iż jeśli nie uda nam się w eurowyborach, to będziecie startować z list PiS-u w następnych wyborach parlamentarnych.

Ja dużo takich bajeczek przeczytałem ostatnio w mediach. Problem polega na tym, że dziennikarze zawsze powołują się na anonimowych informatorów. Na podstawie anonimowych informatorów mogę dzisiaj panie redaktorze ujawnić, że będzie pan jedynką Polski Razem w Warszawie.

Nie, proszę mi tak źle nie życzyć…

Dlaczego źle. Polityka może być rzeczą piękną, jeżeli podchodzi się do niej w sposób odpowiedzialny. Polityka to jest rozumna troska o dobro wspólne. Pan jest świetnie przygotowany do tego, żeby reprezentować obywateli.

Dziękuję, dziękuje, a propos jeszcze jedynek, wystartuje pan jeszcze w eurowyborach?

Nie, to nie jest sprawa rozstrzygnięta. Dopiero rozpoczęliśmy budowanie list. Moi współpracownicy przekonują mnie do tego, że w tej pierwszej bitwie, do której przystępuje Polska Razem, powinien naszą armię poprowadzić, ale decyzję będziemy podejmować na przełomie lutego i marca.