Jacek Żalek o NATO, Amber Gold, infoaferze, Obamie i Tusku: Za stanowiska gotowi byliśmy zrezygnować z polskiej racji stanu.

14 Lipiec 2016

Przez lata był w Platformie Obywatelskiej, dziś z ramienia Polska Razem Jarosława Gowina współprzewodniczy klubowi PiS w Sejmie i o swoich byłych kolegach wypowiada się równie kategorycznie co przedstawiciele najtwardszego jądra PiS.  – Kuszono nas stanowiskami i za te stanowiska gotowi byliśmy zrezygnować z polskiej racji stanu – mówi w rozmowie z Parlamentarny.pl Jacek Żalek. I dodaje, że takich komisji, jak w sprawie Amber Gold, będzie więcej w wielu innych sprawach.

W większości komentarzy słowa prezydenta Obamy interpretowane są jako nagana udzielona PiS z powodu prób ograniczenia konstytucyjnych kompetencji TK.

Jacek Żalek: – Niczego podobnego prezydent Obama nie powiedział. Powiedział, że jest zaniepokojony sytuacją w Trybunale Konstytucyjnym. I każdy o zdrowych zmysłach w Polsce musi być sytuacją, jaka zapanowała w TK zaniepokojony. Zwłaszcza zaangażowanie polityczne przewodniczącego Trybunału jest niedopuszczalne.

Proszę sobie wyobrazić, że polski TK rozstrzyga kwestie powtórzonych wyborów, tak jak było w Austrii. Tam sędziowie nie powiedzieli, że z powodów politycznych nie będą się zajmować tą sprawą. Orzekli, że skoro są nieprawidłowości, trzeba wybory powtórzyć. Proszę sobie wyobrazić, że 90 proc. sędziów TK wybranych przez PO orzeka o konieczności powtórzenia wyborów.

Oczywiście polski Trybunał nie jest uprawniony do rozstrzygania tych kwestii. Ale ja mówię o bezstronności. Upolitycznienie wyborów sędziów w polskich realiach, pokusa realizacji w trudnych sytuacjach postulatów partyjnych, politycznych, okazała się realnym zagrożeniem dla bezstronności TK.

W ogóle trudno zrozumieć medialny zgiełk, jaki powstał po wystąpieniu prezydenta Baracka Obamy po spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą. A przecież prezydent USA nie krytykował rządu polskiego, czy parlamentu. Podkreślił przede wszystkim, że jesteśmy państwem demokratycznym. Mówił o wspieraniu instytucji demokratycznych, co więcej apelował do wszystkich stron sporu politycznego o rozwiązanie problemu Trybunału Konstytucyjnego. Również do samego TK.

Uważa pan, że orzeczenia wydawane przez TK nie były bezstronne?

– Przejawem tego są poczynania prezesa TK, który uważa, że może orzekać nie w oparciu o przepisy prawa, ustawę zobowiązującą go do określonego zachowania, tylko według własnego widzimisię. Bardzo niedobrze, że TK nie realizuje misji, do której jest powołany.

Myśli pan, że apel prezydenta USA do wszystkich stron konfliktu o rozwiązanie sytuacji powstałej wokół TK będzie skuteczny? Trybunał ustąpi?

– Mogłoby tak być, gdyby część opozycji nie tworzyła celowo zamieszania wokół spraw TK, by móc te zawirowania wykorzystać do swoich politycznych interesów. Tak długo, jak sędziowie będą chcieli wchodzić w role polityków, a politycy będą wykorzystywali TK do zbijania kapitału politycznego, tak długo sprawa ta będzie przedmiotem kontrowersji.

Nie zgodzi się pan najpewniej z opinią opozycji, że powodem pośpiesznego, nocnego procedowania ustawy o TK była chęć pochwalenia się przez prezydentem Obamą, że problem Trybunału Konstytucyjnego został rozwiązany.

– Administracja amerykańska nie ma żadnego interesu, żeby chcieć włączać się w ocenianie stanu prac polskiego parlamentu. Spotkanie obu prezydentów było przede wszystkim dobrym pretekstem do rozmowy o wzajemnych stosunkach miedzy naszymi krajami.

Prezydent Obama spotykając się z prezydentem Dudą nie pozostawił żadnych złudzeń, że nie zaryzykuje dobrych relacji oraz interesów z Polską udzielając wsparcia partyjnym interesom opozycji, tak jak ona by tego chciała. Trudno sobie nawet wyobrazić, by mogło być inaczej.

Obama chwalił Polskę, mówił, że możemy być wzorem dla całego świata. Złożył ważną deklarację: „Będziemy was bronić. Zawsze.” Zapewniał też o dobrych relacjach między obu państwami. To świadczy, jak ważną rolę odgrywa Polska, jako sojusznik Ameryki, członek NATO. Dodał też, że jest przekonany, iż konflikt wokół TK zostanie zażegnany.

Szczyt NATO w Warszawie oraz podjęte na nim decyzje to bez wątpienia ogromny sukces Polski. Które z podjętych w Warszawie decyzji uważa pan za najważniejsze dla naszego bezpieczeństwa?

– Ważne, że rozmowy na szczycie, także ta prezydenta Dudy z prezydentem Obamą nie ograniczyły się jedynie do gestów politycznych. Nareszcie zapadły konkretne decyzje.

Prezydent Obama poinformował o rozmieszczeniu czterech grup batalionowych w Państwach Nadbałtyckich oraz w Polsce. U nas na zasadzie rotacyjnej, służyć będzie ramię w ramię z żołnierzami polskimi około tysiąc żołnierzy amerykańskich. Dodał, że w Polsce znajdzie się też dowództwo amerykańskiej brygady pancernej.

To był historyczny szczyt dla polskiego oraz europejskiego bezpieczeństwa. Dobrze, że nasi partnerzy dostrzegli w końcu potrzeby obronne Polski i Europy środkowo – wschodniej i wykazali się jednością i solidarnością.

Wcześniej tak nie było?

– Niektóre kraje członkowskie starały się zachować dobre relacje z Rosją. Nie brali przy tym pod uwagę potrzeb i interesów Polski, tylko własne interesy wynikające z tych relacji.

Niemcy jeszcze do niedawna nie chciały zgodzić się na przeniesienie części sił amerykańskiej armii z ich terytorium do Polski i Krajów Bałtyckich. Amerykanie płacą za ich utrzymanie, a stacjonujący w Niemczech żołnierze też przynoszą pewne korzyści gospodarcze.

Przy czym politycy niemieccy nie musieli liczyć się z polskimi interesami, bo tak naprawdę władze polskie bezkrytycznie realizowały ich postulaty. Po co mieli zajmować się polskimi interesami, skoro polscy politycy o nie niedbali. Kuszono nas stanowiskami i za te stanowiska gotowi byliśmy zrezygnować z polskiej racji stanu.

Dowodów na to nie trzeba daleko szukać. Donald Tusk jest najlepszym tego przykładem. Nie chodziło mu tyle o polską rację stanu, ale prywatny interes.

Rozumiem, że teraz to się zmieniło?

– Polityka niektórych krajów członkowskich namawiania nas byśmy za cenę pewnych gestów politycznych zrezygnowali ze swoich interesów nie jest już aktualna.

Teraz, twardo postawiliśmy na walkę o swoje interesy i nasi partnerzy przyjęli to ze zrozumieniem. Zaczęli nawet nam pomagać.

W stosunkach międzynarodowych to powszechna praktyka. Jeśli ktoś nie zabiega o swoje interesy, to nie znajdzie się żaden frajer, który będzie go szanował. Każdy polityk prowadzi politykę opartą o własną narodową rację stanu i obronę swoich interesów.

Opozycja twierdzi, że wkład w sukces warszawskiego szczytu NATO ma wielu polityków różnych ugrupowań. Skoro doszliśmy do tego, że buty amerykańskich żołnierzy stąpają po polskiej ziemi, to poprzednicy musieli chyba jednak zabiegać o nasze sprawy i potrzeby obronne?

– Do tej pory, choć byliśmy członkiem NATO, nie artykułowaliśmy głośno swoich potrzeb. Była władza nie była tym zainteresowana. Rezygnowaliśmy z realizacji własnych interesów w zamian za poklepywanie po plecach. Władza cieszyła się z pochlebstw, którymi ją obdarowywano, a nie ze współpracy opartej o partnerstwo, wzajemny szacunek i realizację wspólnych interesów.

Teraz to się zmieniło. Potrafimy upominać się o swoje potrzeby, interesy i przekonać partnerów do wspólnego osiągania celów. Za to nasz szanują, choć ostentacyjnie nie poklepują po plecach. Takie postępowanie budzi szacunek i przekonanie, że jesteśmy poważnym i solidarnym partnerem.

We wrześniu rozpocznie działanie komisja śledcza dotycząca wyjaśnienia afery Amber Gold. Grzegorz Schetyna przekonywał, że jej powołanie wynika z chęci zemsty na Tusku.

– Takich komisji, jak w sprawie Amber Gold, będzie więcej w wielu innych sprawach korupcyjnych, które do tej pory nie zostały wyjaśnione. Jedna z nich zajmie się wyjaśnieniem tzw. infoafery, jednej z największych spraw korupcyjnych dotyczących nieprawidłowości w przetargach z lat 2007-2010 na zakup sprzętu i usług teleinformatycznych przez Centrum Projektów i Usług Informatycznych w dawnym MSWiA, w resorcie, którym wówczas kierował przewodniczący Schetyna.

Kiedy zakończy się kolejne tegoroczne bardzo ważne dla Polski wydarzenie, czyli Światowe Dni Młodzieży, miną wakacje i Sejm RP zacznie pracę, jaki będzie zasadniczy kierunek tych prac?

– Jest wciąż wiele do drobienia. Myślę, że szczególnie ważne w tym kontekście będą prace nad programem ministra Morawieckiego. Trzeba będzie opracować konkretne projekty oraz ich oprzyrządowanie, aby zacząć wcielać ten plan w życie. To będzie ważne i trudne wyzwanie.

Źródło: http://www.parlamentarny.pl/ludzie/jacek-zalek-o-nato-amber-gold-infoaferze-obamie-i-tusku-za-stanowiska-gotowi-bylismy-zrezygnowac-z-polskiej-racji-stanu,11651.html