Jak PSL sądy rejonowe przywracał
Czy w którymś miasteczku w Polsce, zauważył ktoś masową wywózkę szaf, biurek, półek na książki, foteli na kółkach, skrzyń pełnych akt z tamtejszego sądu rejonowego? Czy na którymkolwiek z tych budynków zawisły kartki informacyjne – „SĄD ZLIKWIDOWANY”, „BUDYNEK DO WYNAJĘCIA”. Czy któraś ze spraw toczących się przed tamtejszym sądem, odbyła się w innym mieście? Odpowiedz na wszystkie z tych postawionych pytań jest jedna – nie! Bo tak naprawdę dla mieszkańców tych miejscowości, nie zmieniło się kompletnie nic.
Co zatem PSL przywróciło do funkcjonowania?
Po dwa obracane fotele w tychże sądach, po dwa elegancko umeblowane gabinety (w przeciwieństwie do często obskurnych ścian na korytarzach i w salach sądowych), po jednym bądź dwóch zestawach expresu ciśnieniowego do parzenia kawy i po jednej limuzynie służbowej.
Nie zmniejszyły się kolejki spraw oczekujących na wokandę. Zmniejszył się za to znacznie budżet tychże sądów przeznaczony na wynagrodzenia. Na nowo wrócili bowiem prezesi i wiceprezesi.
PSL zadbało tylko i wyłącznie o ich stołki. Polakom zaś wmówiono, że PSL uratowało Sądy Rejonowe, że ich miasta i miasteczka uchroniło przed degradacją do podrzędnych mieścin w których nawet sąd zlikwidowano. O ile takie zachowanie działaczy z PSL-u nie dziwi, bo przecież liderzy tego ugrupowania już bez ogródek, nazywają Polaków „głupimi frajerami”, o tyle dziwić powinno, że za „frajerów”, mają Polaków niektórzy samorządowcy, wykorzystujący przywrócenie stołków dla prezesów i wiceprezesów tychże sądów, do wznoszenia okrzyków – „Uratowaliśmy nasz Sąd Rejonowy”.