paweł kowal

Kowal: 15 problemów z wyborami

23 Listopad 2014

Rzadko wypowiadam się w sprawach krajowych w ostatnim czasie – obecnie zawodowo nie zajmuję się polityką. Jednak sprawa jest szczególna. Dotyczy samej istoty ustroju i należy jej się uwaga niezależnie od skali nieprawidłowości (której określenie jest konieczne). Polska występuje na arenie międzynarodowej jako arbiter w wyborach w różnych krajach, dlatego sama powinna dać przykład w pełni profesjonalnego badania wszelkich możliwych uchybień. Lekceważenie i pomniejszanie uchybień wyborczych, szczególnie przez polityków i sędziów rujnuje wizerunek Polski jako demokratycznego kraju. Politycy zachęcający do głosowania („każdy głos się liczy”) muszą podchodzić poważnie do ryzyka, że jakikolwiek głos zostanie źle policzony lub stracony – z tego punktu widzenia sprawa ma charakter państwowy i ponadpartyjny. Polska suwerenność definitywnie skończyła się złymi wyborami w 1947 roku a została przywrócona po wyborach w 1989 roku.

Ze względu na dobro publiczne sprawa wszelkich wątpliwości wymaga nagłaśniania, żeby nie powstało wrażenie, że jakieś naruszenia, jeśli są (nie da się rozstrzygnąć na tym etapie czy umyślne, czy wynikające np. z bałaganu) politycy i liderzy opinii ukrywają przed opinią publiczną. Wzywanie do milczenia w sprawie naruszeń jest skrajną nieodpowiedzialnością. Mówienie o naruszeniach ma też bowiem ważne znaczenie edukacyjne. Swoje uwagi opieram głównie na udokumentowanych przez dziennikarzy doniesieniach medialnych – niemal wszystkich środków masowego przekazu.

Pewność procedur wyborczych dotyczy bezpośrednio legitymizacji władzy na każdym szczeblu i dlatego powinna być w moim przekonaniu traktowana z taką samą powagą jak np. prawa człowieka.

Moje postulaty nie są zbyt „wyśrubowane” – wystarczy przyjrzeć się kwestionariuszom OBWE, by zorientować się w standardach, jakie w tej mierze obowiązują za granicą. Podkreślam: tu nie chodzi o oskarżanie kogokolwiek, ale o obiektywną ocenę procesu wyborczego i jego naprawienie, jeśli tego potrzebuje.

Oto problemy, które się narzucają:

1. Brak niektórych komitetów/partii na kartach do głosowania. Konieczna ocena skali rzeczywistej, bo część wyborców mogła nie zwrócić uwagi na brak i nie zagłosować na kogo chciała. Ten błąd wystąpił już w 2011 roku i nie badano wówczas jego skali a tylko orzekano na podstawie wyłapanych przypadkowo incydentów. Pytanie jakie działania podjęła PKW po 2011 roku, by zniwelować ten błąd. To samo dotyczy problemu głosów nieważnych. Istotne w procesie wyborczym jest czy usiłowano go doskonalić, czy ignorowano sygnały?

2. Przerywanie liczenia. Konieczne jest ustalenie, czy komisje pracowały w pełnym składzie, jak w czasie przerw były przechowywane karty, czy miały do nich dostęp osoby nieuprawnione itd (przechowywanie w szkołach, domach kultury itd), kto i na jakiej zasadzie je transportował, czy był element ryzyka zaginięcia, uszkodzenia? Czy gdzieś wykluczano członków komisji lub organizowano dodatkowe liczenia bez powiadomienia wszystkich? Czy wszyscy członkowie komisji liczyli głosy po opróżnieniu urn? Czy był element wzajemnej kontroli? Czy też dzielono na części a potem sumowano w ramach komisji? Czy to dopuszczalna procedura, jeśli tak było?

3. Liczba nieważnych głosów. Ustalenie przyczyny. Jeśli przyczyna leżała po stronie PKW, tym bardziej trzeba ocenić, czy nie ma potrzeby powtórki – szczególnie, że PKW najwyraźniej ignorowała problem, zrezygnowała z umieszczania w protokołach „przyczyny nieważności”, nie zmieniła formatu karty/broszury do głosowania. Organ organizujący wybory nie może nawet mimowolnie wprowadzać w błąd.

4. Wyrywkowe sprawdzenie frekwencji – w miejscach, gdzie zanotowano jej „nienaturalne zwyżki”. Czy jest tu możliwy tryb śledztwa prokuratorskiego?

5. Zmiana formuły karty do głosowania wyraźnie opisanej w ustawie na książeczkę/broszurę (jest tu nieścisłość przepisu, który określa konieczność stworzenia kart do głosowania dla niewidomych). Tym niemniej w j. polskim nie ma kategorii „kart zbroszurowanych” a definicja czym jest broszura jest prezycyjna. Pytanie, czy karty dla niewidomych nie powinny mieć innego formatu?

6. Nadmiernie długie oczekiwanie na wyniki – samo w sobie powinno być traktowane jako „nieregularność”.

7. Wypowiedzi szefów sądów i Trybunału Konstytucyjnego rozstrzygające co do oceny przebiegu wyborów w trakcie trwania procesu liczenia głosów. W jakim stopniu będzie to determinować pracę sadów okręgowych, na które w tych wyborach spada szczególnie duża odpowiedzialność? W jakim trybie wypowiadają się instytucje odpowiedzialne za delegowanie sędziów do PKW, które jako jedyne mają prawo wnosić o odwołanie członków PKW, gdyby źle pracowali? Na podstawie jakiego materiału (protokoły, karty do głosowania?) są formułowane definitywne sądy co do wazności lub nie wyborów?Wypowiedzi polityków rządu i opozycji „rozstrzygające” co do rezultatu wyborów w tę czy drugą stronę, są mniej „niestosowne” (część wykonywania pracy polityka – do indywidualnej oceny obywateli), niż publiczne deklaracje sędziów (w czasie trwania wyborów, bez jakiegokolwiek dowodzenia), na których bezstronność liczą obywatele. Ma to ważne znaczenie psychologiczne dla wyborców i może „rozzuchwalać” niesolidnych członków komisji – jeśli tacy są („już było powiedziane przez sędziów, że wszystko jest ok”). Szczególnie, że komisje będą pracowały w drugiej turze.

8. Niesprawność systemu elektronicznego podliczania głosów. Pytanie w jakim stopniu był wykorzystywany w sumowaniu (czyli dodawaniu po przeliczeniu kart) głosów?

9. Pomyłki w podawaniu wyników na stronie PKW. Na czym opieramy pewność, że wszystkie zostały wyłapane?

10. Zgoda PKW na wejście postronnych osób w trakcie sumowania głosów w Warszawie 20 XI 2014. Brak odpowiedniej ochrony pracy PKW. Pytanie, czy proces liczenia był zakłócany (pod różnymi pretekstami) także w komisjach niższego szczebla?

11. Jak często zdarzało się poprawianie protokołów, szczególnie na etapie OKW. Uważa się często, że jest to jeden z najbardziej „drażliwych” etapów procesu wyborczego, dużo pomyłek rachunkowych itd. Podkreślam, fakt, że pomyłki były bez złej woli nie przekreśla w procesie wyborczym ich znaczenia dla całości – jeśli ich skala była duża. Oczywiste fałszerstwa to inna kwestia – jeśli się zdarzają.

12. Poradnik dla członków komisji wyborczych i innych uczestniczących w procesie (mężów zaufania itd.). Czy został przygotowany, dostarczony itd.? To standard w pracy komisji, szczególnie przy skomplikowanych wyborach. Chodzi o jednolite informacje dla wszystkich uczestników procesu wyborczego, jak reagować na sytuacje kryzysowe, kto ma prawo być przy liczeniu, jak dostarczać protokoły pomiędzy kolejnymi szczeblami komisji (kwestia tzw. sumowania głosów na etapie gdy są policzone). Czy sądy są zaopatrzone w tego rodzaju informacje – w procesie wyborczym diabeł tkwi w szczegółach.

13. Czy zabezpieczono policzone karty (w tym także karty z unieważnionymi głosami)?

14. „Znikające głosy”. Czy wyjaśniono naturę zjawiska, niektórzy wyborcy publicznie oświadczają, że na kogoś zagłosowali, a te głosy nie znalazły się w protokołach (przykład TVN – głosów zakonnic z Krakowa). Problem w tym, ze ten błąd można wykazać wyłącznie w przypadku kandydatów, którzy dostali mało głosów – mniej niż wyborców, którzy publicznie deklarują, że na nich głosowali.

15. Instrukcje kryzysowe. Czy wysyłano jasne dla użytkowników i jednoznaczne instrukcje, co robić z liczeniem głosów, gdy system elektroniczny przestaje działać. Czy była jednolita instrukcja dla wszystkich komisji? Tylko taki mechanizm pozwala ocenić czy prawidłowo reagowały na kryzys.

Uwaga: siłą rzeczy wątpliwości dotyczą tylko części procesu wyborczego, czyli g ł o s o w a n i a, l i c z e n i a i  s u m o w a n i a głosów. Nie umiesciłem też szczegółnych przypadków jak kupowanie głosów, które również miały miejsc, jesli wierzyć relacjom medialnym i stanowią poważne naruszenie. Wygląda jednak na to, że nie miały systemowego charakteru. Innna sprawa to, że nieprawidłowości często też występują w rozmaitych wyborach np. na wcześniejszym, przedwyborczym etapie (problem dostępu do mediów, nacisków administracyjnych itd.), ale nie ma dostatecznie dużo materiału, by się do tego odnieść.

Podsumowując: wybory są jak gabinet stomatologiczny. Trudno z góry stwierdzić czy i z jakiego powodu doszło do zakażenia pacjentów, ale można powiedzieć jakie zachowania temu sprzyjają (brud, brak procedur higienicznych itd). Nawet jesli brak higieny u stomatologa nie jest jego działaniem z premedytacją, to ponosi on winę ze względu na stworzenie ryzyka – tego jak widzę nie rozumieją prezes TK, liczni politycy itd. A statystycznie błędy i tak muszą się zdarzać, nawet u najlepszego dentysty.

źródło: salon24.pl