paweł kowal

Kowal: Dwa pożegnania

02 Styczeń 2015

Od Krakowa do Brukseli. Tekst był Josifa Brodskiego, tłumaczenie Stanisława Barańczaka. Niektórzy mówią, że dopiero przy tłumaczeniach wielkość poety objawia się w sposób nadzwyczajny.

Był rok 1987, Krzysztof Krauze kręcił już pewnie wtedy „Nowy Jork, czwarta rano”. U nas dyrektorka szkoły zakazywała uczestnictwa w katolickim pogrzebie matki kolegi, ale nauczycielka polskiego w siódmej klasie przynosiła do tej samej szkoły podziemne wydawnictwa i wciskała niektórym uczniom bibułę do tornistra – żeby w domu poczytali. Trudno było pojąć, dlaczego te wiersze są zakazane.

Opis przedświątecznych zakupów w czasach komunizmu („24 grudnia 1971” w tłumaczeniu Barańczaka) był też alegorią tego, jak bardzo święta są przez współczesnych oskubane z ich duchowych znaczeń: W Wigilię każdy do żłobu się pchałby:/ W delikatesach ścisk, błoto i zaduch (…)”.

Jakoś trudno wyobrazić sobie polski film bez tych kilku obrazów Krzysztofa Krauze. Nikt tak doskonale jak on nie pokazał polskiej rzeczywistości po 1989 roku. „Dług” to wielkie emocje naszego pokolenia w kinie, ale przede wszystkim w realu. Wielkie „wow”, jak polski film może trzymać w napięciu.

Jak może być blisko postkomunistycznej rzeczywistości. Jak bardzo człowiek, siedząc w fotelu kinowym, chciał, by tym dwóm napalonym młodym biznesmenom się udało… „Plac Zbawiciela” był o tym, jak „młoda Polska” chce mieć swoje mieszkanie, jak pragnie być u siebie. Oba filmy były o tym, jak polska klasa średnia rodzi się w bólach i jak blisko jest upadku. Krakowskie sceny i dialogi z „Gier ulicznych” zostaną na zawsze w pamięci… „Mój Nikifor” i „Papusza” to pomniki wielkich nietuzinkowych artystów…

„Torby, pakunki, worki, siatki, tutki,/ Czapki, krawaty, przekrzywione na bok./ Wszędzie woń dorsza, cynamonu, wódki,/Świec, mandarynek, igliwia i jabłek./ Przez chaos twarzy i śnieżną zawieję./ Nie da się dojrzeć ścieżki do Betlejem”. Zabrakło czasu na jeszcze jedno spotkanie.

W Boże Narodzenie przyszedł SMS, że już nie będzie możliwe. Każdego roku kończymy tą sama refleksją: a może jednak szkoda tych świąt na dorsza i wódkę, skoro tyle razy zabraknie czasu dla przyjaciół? Przywykliśmy do śmierci bliskich, ale odchodzenie w Boże Narodzenie jest jakby wbrew zasadom. 24 grudnia 2014 zmarł Krzysztof Krauze, a w drugi dzień świąt – Stanisław Barańczak. Jeszcze raz Brodski w jego przekładzie, z tego wiersza z zakazanego tomiku: „Im potężniejsza jest Heroda władza,/ tym większa pewność, że cud się wydarzy”.

Wiary w cud w Nowym Roku! Szczęśliwego!
źródło: dziennikpolski24.pl