paweł kowal

Kowal o wypowiedziach Schetyny: Jakie tam drażnienie!

04 Luty 2015

wPolityce.pl: Czy ostatnie wypowiedzi i posunięcia szefa MSZ Grzegorza Schetyny wobec Rosji wyglądają na spójną, świadomą strategię?

Paweł Kowal, były wiceszef MSZ, polityk Polski Razem: Zaczęło się chyba dość niewinną i ogólną uwagą w radiu o Ukraińcach w armii sowieckiej, którzy wyzwalali Auschwitz. Rosjanie uwielbiają spory wokół historii jeszcze bardziej niż Polacy, więc się zaczęło. W każdym razie Schetyna nie ma za bardzo wyjścia, bo dla Kremla historia to broń tak samo dobra jak energetyka i nie odpuści. Pamiętajmy, że Putin nie tak dawno na spotkaniu z młodymi historykami opowiadał dyrdymały o historii Polski. Polska jest dla Kremla trudnym partnerem na szachownicy historycznych zasług, bo nie sposób zanegować wkładu Polaków w zwycięstwo nad Niemcami ani faktu, że okupowani Polacy nie podjęli współpracy z Hitlerem.

Jak Pan ocenia to „drażnienie” Rosji? Jakie mogą być dla Polski konsekwencje przejścia na inny język? Pojawią się już głosy, że to niepotrzebne, bezsensowne, może nam jedynie utrudnić negocjowanie ws. Ukrainy, utrudnić kontakty gospodarcze.

A tam, drażnienie. A co? Mamy się łasić o miejsce na uroczystości w Moskwie skoro, polscy żołnierze przelewali krew nie tylko w Polsce, ale na całym świecie?! Jeśli Rosjanie nie byli w stanie uhonorować podczas obchodów w ubiegłych latach reprezentujących Polskę Oleksego ani Kwaśniewskiego, to niech teraz nie liczą, ze znowu pojedziemy do Moskwy na obchody, przycupniemy w którymś tam rzędzie i pomilczymy o pakcie Ribbentrop-Mołotow. Problem w tym, że dzisiejszy Kreml w szczególny sposób utracił tytuł do odgrywania jedynego sprawiedliwego. Obawiam się jedynie, żebyśmy nie uczynili z historii jedynego problemu w relacjach z Rosją, bo to byłoby bardzo poręczne. Pewne zagrożenie stanowi też fakt, że widać już pęknięcia na polskiej scenie w kontekście wypowiedzi ministra Schetyny, co daje Kremlowi dodatkowe pole gry. Trzeba tego uniknąć.

SLD już grzmi, że Schetyna buduje swój wizerunek kosztem polskiej racji stanu i stosunków polsko-rosyjskich.

Ale polska racja stanu polega chyba na pamięci o polskich ofiarach w czasie wojny oraz politycznej roli Polski w koalicji antyhitlerowskiej. Czy kiedy SLD był u władzy, zadbał o to skuteczniej? Mam wrażenie, że SLD głośniej gani Schetynę za jego oczywiste skądinąd wypowiedzi o zawiłościach historii niż Putina za jego nowatorskie interpretacje historii Polski sprzed kilku tygodni. No, jeśli ktoś pozostał z wiedzą o II wojnie światowej z lekcji historii w PRL, to go Schetyna musi szokować.

Czy obserwując dotychczasowe posunięcia Schetyny można mówić już o jakimś realnym zwrocie w polskiej polityce wobec Rosji w porównaniu z polityką prowadzoną przez premiera Tuska i ministra Sikorskiego?

Słowa mają znaczenie i historia ma znaczenie. Pamiętajmy jednak, że dzisiejsza kluczowa batalia to sprawa Ukrainy i bezpieczeństwa w Europie Środkowej. Do zwrotu w polskiej polityce zagranicznej rozumianej nowocześnie, czyli jako aktywność całego rządu, potrzebne jest stanowisko premier Kopacz. Znamienne było, że kiedy Sikorski chciał, by Rada Europejska zajmowała się śledztwem smoleńskim i wyjaśnieniem katastrofy, to część jego kolegów partyjnych albo to przemilczała albo nawet krytykowała, a na pierwszej Radzie Europejskiej z udziałem Tuska w spisie tematów była katastrofa samolotu malezyjskiego zestrzelonego latem. To najlepszy przykład, że sama wola ministra spraw zagranicznych nie wystarcza dzisiaj do zmiany kierunku polityki. Nie czarujmy się.

źródło: wpolityce.pl