Kowal: Państwo terrorystów w Europie

03 Listopad 2014

„Super Express”: – Na wschodzie Ukrainy z błogosławieństwem Moskwy odbyły się wybory do parlamentu i władz wykonawczych powołanych przez tzw. separatystów. Jednak nie uznają ich ani władze w Kijowie, ani Zachód. W co znowu gra Rosja?

Paweł Kowal: – Istotą rzeczy jest to, żeby małymi kroczkami de facto doprowadzić do uznania tych republik. Martwi mnie przede wszystkim pobłażliwość ze strony Zachodu. Mamy tu do czynienia z uznawaniem samozwańczych władz na terytorium państwa ukraińskiego, co osłabia pozycję Ukrainy. To jednak rebelianci, którzy mają na sumieniu zestrzelenie samolotu, porwania, prześladowania protestantów i Żydów. Rebelianci mają taki program jak terroryści w innych częściach świata.
– Zachód jak zwykle w przypadku wydarzeń na Ukrainie chowa głowę w piasek?

– Zachód jest trochę zmęczony tym problemem na Wschodzie i mam wrażenie, że przymyka oczy. Zaczyna to być poważną sprawą, ponieważ ma miejsce w znaczącym strategicznie miejscu, na dużym terytorium i de facto przyjmujemy do wiadomości istnienie zbójeckiego parapaństwa na terytorium, które należy do Ukrainy. Wszystkie możliwe normy są tu złamane. Hodujemy sobie w Europie nowotwór. To działa jako przykład dla innych. Myślę, że niejeden ośrodek terorrystyczny czy rebeliancki na świecie obserwuje tę pobłażliwość Zachodu. Zachodu, który co prawda nie mówi, że uznaje te wybory, ale opuścił ręce i mówi: no dobra.

– Jakie miejsce zajmuje tu Rosja?

– Jeśli cały czas wmawia nam się, że Rosja jest partnerem do rozwiązania konfliktu na Ukrainie, to powstaje pytanie, jak nazwać partnera, który dąży do legitymizacji grupy terrorystycznej i uposażenia jej w dość duże terytorium. To, co się dzieje, przyjmuję z dużą goryczą.

– Może Putin znów sprawdza Zachód, testuje, na jak wiele może sobie pozwolić?

– To oczywiście też jest problem testowania Zachodu. Tylko że Putin testuje Zachód właściwie codziennie. Jak nie samoloty bojowe Rosji nad krajami NATO, to jakieś dziwne łodzie podwodne na Bałtyku. To już nie tylko problem testu. To problem tworzenia faktów dokonanych, gdzie będziemy mieli zbójeckie państwo terrorystyczne w Europie. Tego jeszcze nie było.

– Czy może to doprowadzić do powrotu zimnowojennych nastrojów?

– Myślę, że akurat tę sprawę należy rozpatrywać w kategoriach słabości wobec terroryzmu. Nie mamy środków albo boimy się odważnie przeciwstawić zachowaniom czysto terrorystycznym.

– Czy terroryści są w stanie doprowadzić z biegiem czasu do uznania tych wyborów przez społeczność międzynarodową?

– Nie. Prawnie zagrożenie jest małe.

źródło: se.pl