Kowal: Zachód nie jest w stanie przeciwstawić się agresywnej polityce Rosji

06 Czerwiec 2015

– Eskalacja konfliktu, dozbrajanie separatystów stało się już codziennością. Taktyka Rosji wobec Ukrainy i wobec Zachodu polega na tym, by stale wytwarzać napięcie tak, by nie było już wiadomo, czy i ewentualnie kiedy nastąpi uderzenie – mówi portalowi PolskieRadio.pl Paweł Kowal, ekspert do spraw międzynarodowych, członek władz Polski Razem.
Agnieszka Sopińska-Jaremczak: Dziwnie wygląda ta wojna, nie sądzi Pan?
Paweł Kowal: Taktyka Rosji wobec Ukrainy i wobec Zachodu polega na tym, by stale wytwarzać napięcie tak, by nie było już wiadomo, czy i ewentualnie kiedy nastąpi uderzenie. Na tym etapie to się Rosji opłaca. Eskalacja konfliktu, dozbrajanie separatystów stało się już codziennością. Czy dojdzie do ataku? Nie wiadomo. Natomiast po stronie ukraińskiej doszło do pewnego znużenia. Co więcej, dominuje tam przekonanie, że na Zachodzie podejmowane są próby rozmów z Rosją, których celem nie jest powrót do stanu sprzed roku, czyli sprzed aneksji Krymu, ale tak naprawdę uznania status quo.
Jeśli jednak popatrzeć na dzisiejszą sytuację z perspektywy ubiegłego roku, to ona wypada jednak całkiem dobrze.
Dobrze?
Tak, bo nie spełniło się oczekiwanie Rosji, że na Ukrainie dojdzie do rozruchów społecznych, na bazie których będzie można próbować powołać nowy rząd w Kijowie. Rząd Arsenija Jaceniuka rządzi rok, prezydent Petro Poroszenko także od kilkunastu miesięcy sprawuje swój urząd. I między tymi dwoma ośrodkami władzy właściwie nie dochodzi do otwartych konfliktów. Władza wprowadza kolejne reformy, choć nie idą one tak głęboko jak by oczekiwał Zachód. Ale jednak są, jak na przykład ta ograniczająca wpływy oligarchów.
A z drugiej strony mamy te przerażające statystyki o ponad 6,5 tysiącach ofiar oraz o 15 tysiącach rannych. To powinno przecież budzić jakąś reakcję świata zachodniego.
Na tym etapie niestety jest tak, że Zachód woli płacić taką cenę – nie widząc tych tysięcy ofiar i nie widząc skali zniszczeń w Donbasie – niż mieć otwarty konflikt zbrojny. W przeciwnym wypadku mogłoby dojść do pogorszenia relacji z Rosją, co z punktu widzenia na przykład Stanów Zjednoczonych nie jest wygodne. Ameryka potrzebuje Rosji jako partnera na przykład w Syrii, Iranie czy innych rejonach świata.
Ale ostatnio już nie tylko amerykańscy generałowie, ale również były sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen mówi o potrzebie dozbrojenia Ukrainy. W wywiadzie dla BBC powiedział, że „Rosjanie zebrali dziesiątki tysięcy żołnierzy wzdłuż granicy ukraińskiej. Przygotowali też obozy treningowe. Wszystko jest gotowe do kolejnych akcji ofensywnych”.
Od pewnego czasu trwa proces wzmacniania ukraińskiej armii przez państwa zachodu. Nie chodzi tu o dostawy ostrej amunicji, ale o dostosowanie ukraińskiej armii do standardów NATO-wskich. Takim punktem zwrotnym było wysłanie na Ukrainę amerykańskich doradców wojskowych. Niektórzy uważają, że Ukraina nigdy nie będzie członkiem Paktu Północnoatlantyckiego – w takim pełnym znaczeniu. A jej integracja z NATO będzie oparta właśnie na takiej bliskiej współpracy wojskowej, przeprowadzanej takimi małymi kroczkami.
Czyli wilk syty i owca cała. Kijów miałby zachodnie standardy wojskowe a z drugiej strony Ukraina nie weszłaby do NATO przeciwko czemu ostro występuje Moskwa.
Ponieważ Zachód nie jest w stanie przeciwstawić się agresywnej polityce Rosji, to taka koncepcja wydaje się być taką atrakcyjną perspektywą. Pytanie, czy to może być efektywne. Dziś kompromis polega na tym, by w jakiś sposób uznać zamrożenie konfliktu w Donbasie i drogą małych kroczków pozwolić Ukrainie dostosować się militarnie do wymogów NATO. Bezpiecznikiem całego procesu mają reformy społeczno-gospodarcze.
Odchodzący prezydent Bronisław Komorowski wiele razy powtarzał, że silna i bezpieczna Ukraina to gwarancja bezpiecznej Polski a Warszawa stara się być rzecznikiem Kijowa. Czy pana zdaniem jego następca – Andrzej Duda – wniesie coś nowego do polityki polsko-ukraińskiej?
Nie ulega wątpliwości, że w stosunkach z Ukrainą potrzebujemy dzisiaj nowych kroków. Mamy wyjątkową koniunkturę, jeśli chodzi o opinię o Polakach na Ukrainie, panuje przekonanie, że powinniśmy uczestniczyć w wydarzeniach na Ukrainie i niestety mamy stosunkowo małą aktywność rządu w tej sprawie. Problem Bronisława Komorowskiego polegał na tym, że jako prezydent nie był w stanie zmobilizować rządu do działania, tak by Polska mogła współuczestniczyć w procesach na Ukrainie. Powstawały pewne pomysły, były grupy ekspertów, tworzono nawet jakieś dokumenty, ale tak na prawdę nigdy nie wysłano na Ukrainę stałej misji, która mogłaby uczestniczyć w reformach. Za dużo padało słów „pomagamy” a za mało „współuczestniczymy”. W naszych relacjach powinniśmy bardziej stawiać na powstawanie wspólnych dużych projektów na przykład w dziedzinie gospodarki. Na poziomie retoryki, pewnej idei Bronisław Komorowski szedł we właściwym kierunku, natomiast w momencie kiedy dochodziło do realizacji okazywało się, że nie nie może wymóc na rządzie większej aktywności.
Andrzej Duda wniesie coś nowego?
Spodziewam się, że prezydentura Andrzeja Dudy będzie oznaczać większą aktywność prezydenta w stosunku do rządu. W okresie kiedy będzie jeszcze rząd z obozu konkurencyjnego prezydent będzie mógł wchodzić w pewne „spięcie”. Nie uważam, że to coś złego. Takie „spęcia” mogą mieć pozytywny efekt, mogą dopingować rząd do większego działania. W sprawach polityki zagranicznej w naszym regionie może na przykład doprowadzić do intensywniejszych relacji z poszczególnymi państwami.
Andrzej Duda mówi o sobie, że jest uczniem Lecha Kaczyńskiego, chce kontynuować jego dzieło. Pan współpracował z Kaczyńskim, czy w nowej Kancelarii Prezydenta także będzie miał Pan swoje miejsce?
Nie ma co podpowiadać publicznie prezydentowi, kto będzie z nim bezpośrednio współpracować. Zresztą on sam wymienił już kilka osób, które widziałby w swoim otoczeniu. Natomiast osoby, które są związane z tym obozem politycznym powinny go wspierać także z zewnątrz. Moje doświadczenie jest takie, że to wspieranie z zewnątrz może być efektywniejsze niż bycie wewnątrz. Dla mnie taka rola – o ile oczywiście będzie taka potrzeba – jest wystarczająca.

źródło: polskieradio.pl