Marcin Kotowski: Bank powinien zwrócić pieniądze, jeżeli zapis o zmiennym oprocentowaniu jest niezgodny z prawem

22 Styczeń 2015

Większość kredytów, zarówno gotówkowych, czyli konsumpcyjnych jak i hipotecznych np. na zakup mieszkania,  to kredyty ze zmiennym oprocentowaniem. Oznacza to, że wysokość raty kredytu może ulec zmianie w trakcie jego trwania . Dzisiaj większość banków w sposób precyzyjny określa o jakie wskaźniki i w jaki sposób może ulec zmianie oprocentowanie kredytu. Nie zawsze jednak tak było, co widać na przykładzie wzorów umów niektórych banków stosowanych w latach 2006 i 2007.

Co w przypadku, gdy zapis o możliwości zmiany oprocentowania kredytu nie jest napisany w sposób jasny i precyzyjny? Oznacza to, że prawdopodobnie taki zapis jest klauzulą niedozwoloną, co skutkuje tym, że nie wiąże on kredytobiorcy (konsumenta). Jeżeli zapis o zmiennym oprocentowaniu nie wiąże kredytobiorcy, może to oznaczać, że kredyt ze zmiennym oprocentowaniem stanie się, tak naprawdę, kredytem ze stałym oprocentowaniem. Tak było chociażby w sprawie wytoczonej przeciwko BRE Bankowi S.A. przez osoby które w 2006 roku zawarły w „mBanku” (w tamtym czasie była to marka BRE Banku), kredyt hipoteczny na zakup mieszkania. W ich umowie był  zapis następującej treści: „zmiana wysokości oprocentowania kredytu może nastąpić w przypadku zmiany stopy referencyjnej określonej dla danej waluty oraz zmiany parametrów finansowych rynku pieniężnego i kapitałowego w kraju (lub krajów zrzeszonych w Unii Europejskiej), którego waluta jest podstawą waloryzacji”. Sąd Okręgowy w Łodzi wyrokiem z 3 lutego 2012 r. (sygn. akt: III Ca 1207/11) orzekł, że wyżej wskazana klauzula umowna nie wiąże kredytobiorców. Ponieważ w tej umowie z „mBankiem” nie było innej podstawy do zmiany oprocentowania kredytu, przedmiotowy kredyt stał się tak naprawdę kredytem ze stałym oprocentowaniem ustalonym na początku – przy zawieraniu umowy kredytowej. Skutkowało to tym, że bank musiał zwrócić, część pieniędzy wpłaconych przez kredytobiorców, przeliczając ponownie raty kredytu w oparciu o stałe oprocentowanie.

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta prowadzi rejestr klauzul niedozwolonych. Poniżej przykładowe klauzule niedozwolone wybrane z rejestru:

1. „Stopa procentowa Kredytu może ulegać zmianom w okresie trwania Umowy w przypadku zmiany, co najmniej jednego z następujących parametrów finansowych rynku pieniężnego i kapitałowego:
a) oprocentowania lokat międzybankowych (stawek WIBID/WIBOR),
b) rentowności bonów skarbowych, obligacji Skarbu Państwa,
c) zmiany stóp procentowych NBP oraz w zakresie wynikającym ze zmiany tych parametrów”
Klauzula stosowana w umowach z BRE Bank Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie (obecnie mBank).

2. „Zmiana wysokości oprocentowania może następować także w przypadku zmiany parametrów finansowych rynku pieniężnego i kapitałowego w kraju (lub krajów zrzeszonych w UE), którego waluta jest podstawą indeksacji”
Klauzula stosowana w umowach z Euro Bank S.A. z siedzibą we Wrocławiu.

3. „(…) oprocentowanie w trakcie trwania umowy może ulec zmianie.”
Klauzula stosowana w umowach z Bank Spółdzielczy w Szubinie.

Podsumowując, jeżeli w umowie kredytowej z bankiem możliwość zmiany oprocentowania nie jest uregulowana w sposób jednoznaczny, zawiera zapisy podobne lub identyczne jak wyżej wskazane, to być może mamy do czynienia z klauzulą niedozwoloną. Jeżeli tak jest, to istnieje duża szansa, że kredytobiorca może żądać od banku zwrotu części wpłaconych tytułem spłaty kredytu pieniędzy, jeżeli w oparciu o tą klauzulę niedozwoloną bank dokonywał podwyższenia oprocentowania kredytu. Każda sprawa wymaga indywidualnej analizy zarówno co do istnienia klauzul niedozwolonych jak i co do wysokości kwoty jaką można żądać od banku. Kwota ta zależy przede wszystkim od tego jak długo kredyt jest spłacany, oraz jaka jest wysokość raty tego kredytu. Przykładowo, jeżeli kredyt został udzielony np. w roku 2006 i był spłacany do dnia dzisiejszego, to kwota jakiej można żądać od banku może być rzędu nawet 20 – 30 tys. złotych. Jest więc o co walczyć.

Marcin Kotowski

Autor jest adwokatem, założycielem Kancelarii Adwokackiej Kotowski i Współpracownicy z siedzibą w Olsztynie

źródło: express.olsztyn.pl