Polska mówi: sprawdzam

09 Luty 2015

Unijna dyplomacja może być dźwignią do realizacji polskiej racji stanu. Jej uruchomienie wymaga jednak dużej politycznej biegłości. Może to zrealizować tylko dobry rząd – piszą politycy prawicy.

Nowa Komisja Europejska zapowiedziała kontynuację starych błędów. Przede wszystkim wzmacnianie unifikacji walutowej, najważniejszego źródła dzisiejszego, nie tylko ekonomicznego, kryzysu. Przywódcy UE ciągle mówią o permanentnej potrzebie aktualizacji traktatów, ale działają tak, jakby rewizji podlegać mogły jedynie traktatowe prawa państw, nie zaś orientacje raz przyjęte w dominującym nurcie polityki unijnej.

Równie wyraźnie widać to w zapowiedzi przyjęcia horyzontalnej dyrektywy antydyskryminacyjnej, która ma m.in. wzmocnić poparcie Unii dla postulatów politycznego ruchu homoseksualnego. I wreszcie w kontynuacji „normandzkiej” polityki wobec Rosji, w której rozmowy zastępują reakcje.

Jak do tej pory polityczne kierownictwo UE nie rozważa naprawdę adekwatnych odpowiedzi na wzrost zagrożenia naszego bezpieczeństwa na Wschodzie. Wszystko to nie świadczy o solidarności i zdolności do realistycznej promocji praw i bezpieczeństwa państw, które Unię Europejską zawarły.

Nadprodukcja prawa

Tym bardziej jednak powinniśmy się domagać, by w bieżące antykryzysowe działania Unii włączano sprawy ważne dla Polski. Solidarność to nie łaska, ale jedyne uzasadnienie integracji europejskiej. Najbardziej oczywistym polem zaangażowania działań Unii na rzecz potrzeb i interesów Polski powinien się stać reindustrializacyjny…

źródło: rp.pl