Bielan: 100 dni tego rządu dobitnie pokazało, że Ewa Kopacz nie dorasta do funkcji premiera. Schetyna już się czai…

08 Styczeń 2015

wPolityce.pl: Mija 100 dni rządu Ewy Kopacz. Spróbuje Pan podsumować ten symboliczny okres pani premier?

Adam Bielan, b. europoseł, Polska Razem: Przede wszystkim muszę powiedzieć, że byłem zaskoczony, że to już 100 dni. Gdyby nie ta cała akcja w mediach, to nie przyszłoby mi do głowy, że pani premier rządzi już ponad 3 miesiące. Wiadomo, że jako polityk opozycji nie jestem do końca obiektywny, ale naprawdę trudno mi wskazać jakiekolwiek znaczące, nawet nie sukcesy, ale decyzje polityczne pani premier.

Niestety, spełnia się ten najczarniejszy scenariusz, budzący największe obawy, nie tylko polityków opozycji, ale też kolegów partyjnych pani premier, że ona nie posiada żadnych cech przywódczych, już nie mówię o charyzmie. W związku z tym, jako premier zupełnie się nie sprawdza.

A czy mimo wszystko pani premier zaskoczyła Pana czymś pozytywnie?

(chwila ciszy) Chciałbym coś wskazać, ale nic mi nie przychodzi do głowy. Oczywiście można mówić, że jeśli ktoś się spodziewał jakiegoś kataklizmu, to może być mile zaskoczony. Biorąc jednak pod uwagę naszą skomplikowaną sytuację geopolityczną, to że mamy za naszą wschodnią granicą de facto wojnę, to tolerowanie na funkcji premiera, kogoś, kto nie ma zupełnie żadnej wizji i nawet nie stara się tego specjalnie ukrywać, jest bardzo trudne. Dodatkowo pani premier objęła rządy rok przed wyborami – a to i tak dla kogoś, kto energicznie zabierałby się do pracy byłby niezwykle krótkim okresem. No i po tych pierwszych stu dniach widać że nie miała ani żadnego pomysłu, na to co chciałaby przez ten rok zrobić – niezależnie od oceny i od różnicy politycznej, między opozycją a rządzącymi – ani nie ma dla niej żadnych ważnych spraw, które chciałaby przez ten rok załatwić.

Oczywiście najłatwiej oceniać z punktu widzenia dziedziny, którą zajmowała się najpierw w parlamencie, a później w pierwszym rządzie Donalda Tuska, czyli ochrony zdrowia. Była przecież najdłużej urzędującym ministrem zdrowia w III RP, a jednak nie dokonała żadnych kroków reformujących służbę zdrowia i teraz jako premier jest nadal zupełnie wycofana, tak, jakby tylko czekała na okazję, w której będzie mogła pozbyć się z rządu nielubianego kolegę partyjnego.

Wspomniał Pan o premierze w trudnym czasie za naszą wschodnią granicą. Pani premier pochwaliła się więc sukcesem – przyjęciem nowej strategii bezpieczeństwa narodowego. Zasadnie?

To są takie punkty do wystąpień, które przygotowują jej współpracownicy. Ani to nie wpłynie na nasze bezpieczeństwo, ani nie zmieni naszej sytuacji w obliczu konfliktu między Rosją i Ukrainą. W momentach, kiedy pani premier mogła zabrać głos np. na ostatnim szczycie w Brukseli, kiedy dyskutowano kwestię Ukrainy to była dość zachowawcza, wycofana. To o tyle ważne że Donald Tusk głosi od samego początku, iż nie może byc oskarżany, że jako szef Rady Europejskiej sprzyja za bardzo polskim interesom. Dlatego stara sie być bardziej brukselski niż wielu eurokratów. Tak więc ten pierwszy test relacji z Ukrainą nie jest udany a to też idzie na konto pani premier.

Jednak to, co jest najbardziej irytujące u pani premier, dla mnie w szczególności, to to, że każda krytyka, z którą ona się spotyka jest później obracana w zarzut o atakowanie jej ze względu na płeć. To świadczy, o jej dużej słabości, jeżeli ona na każdym kroku musi podkreślać że jest kobietą i w związku z tym nie powinna być krytykowana. To dowodzi wyraźnie, że nie rozumie relacji między opozycją a rządzącymi, jeżeli nie potrafi się pogodzić się z naturalną w demokracji sytuacją, że opozycja patrzy na ręce rządzącym i tylko wtedy system demokratyczny jest w pełni sprawny.

To pokazuje, że pani Ewa Kopacz po prostu nie dojrzała do tej funkcji.

A czy po tych pierwszych stu dniach można już pokusić się o prognozę tego, co może nas czekać w najbliższych miesiącach pod rządami Ewy Kopacz, do wyborów parlamentarnych?

Tak, niestety sprawdza się prognoza, że słabość pani premier w jej własnym ugrupowaniu, fakt, że nie wygrała takich w pełni demokratycznych wyborów na szefa partii, a zastąpiła Donalda Tuska w wyniku w korzystnej dla niej interpretacji statutu i fakt, że ona nie ma swojego zaplecza i nie cieszy się wśród swoich kolegów partyjnych odpowiednim autorytetem, sprawia, że większość jej decyzji będzie podporządkowana umocnieniu się w partii przed kongresem, który wcześniej czy później nastąpi, pewnie jednak już po wyborach parlamentarnych.

Często te decyzje będą jednak kolidowały z interesem państwa. Takim przykładem jest np. powołanie kilku pełnomocniczek, które mają patrzeć na ręce ministrom konstytucyjnym. To jest dublowanie funkcji, to sprawia, że bardzo wielu urzędników w tych ministerstwach, do których weszły te polityczne „przyjaciółki” pani premier, nie wie tak naprawdę czyich słuchać poleceń.

To jest właśnie wynik tego, że pani premier stara się bardzo szybko, błyskawicznie zbudować własną frakcję, na której będzie mogła się oprzeć w wewnętrznych rozgrywkach. I niestety wyraźnie widać, że nie do końca panuje nad sytuacją wewnątrz partii – to można było zaobserwować przy okazji przecieków, dotyczących sporu między Ministerstwem Spraw Zagranicznych a Ministerstwem Spraw Wewnętrznych w sprawie ewakuacji Polaków z Donbasu. To była typowa rozgrywka w rządzie i pewnie szerzej – w partii, ale bardzo źle się stało, że ofiarami tej rozgrywki stali się Bogu ducha winni nasi rodacy, którzy teraz znaleźli się teraz w bardzo ciężkim położeniu.

Pani premier nie panuje niestety ani nad swoimi ministrami, ani nad swoją partią. Myślę, że w tym roku te spory między nią a choćby Grzegorzem Schetyną mogą tylko przybrać na sile, bo kongres będzie się zbliżał, a Grzegorz Schetyna nigdy nie ukrywał, że gdy Donald Tusk już odejdzie z funkcji szefa partii to będzie się ubiegać o te funkcję. Boję się że ta sytuacja będzie miała negatywny wpływ na prace rządu.

Myśli Pan, że Schetyna jest realnym zagrożeniem dla jej przywództwa w Platformie Obywatelskiej?

Tak, myślę, że po kłopotach Radosława Sikorskiego, Schetyna wyrasta na głównego adwersarza wewnątrz Platformy Ewy Kopacz i wokół niego będą się w sposób naturalny skupiać wszyscy ci, którzy są zniechęceni przywództwem Ewy Kopacz albo ci, którzy przestaną wierzyć, że ona może osiągnąć sukces. Trzeba pamiętać, że przywództwo w Platformie opiera się na zapewnianiu władzy, na stwarzaniu nadziei na zwycięstwo wyborcze. To jest zupełnie inny typ przywództwa, niż to jest np. w PiS. Zawsze kiedy Platforma miała gorsze notowania i wydawało się, że Donald Tusk nie będzie w stanie zwyciężać, to zaczynały się też jego kłopoty w partii.

Ewa Kopacz swoje pierwsze wybory, w których startowała jako szef partii – mam na myśli wybory samorządowe – jednak przegrała, więc siłą rzeczy będzie rosło zaniepokojenie tym, czy Platforma jest jeszcze w stanie wygrać wybory i utrzymać władzę. Przed wyborami parlamentarnymi, wszyscy ci, którzy będą w to wątpić, będą sie skupiać wokół Grzegorza Schetyny, który ma wizerunek silnego przywódcy – jest przeciwieństwem Ewy Kopacz – bywa brutalny, ale na pewno nie ma kłopotów z podejmowaniem decyzji. Dlatego myślę, że Grzegorz Schetyna będzie rósł w siłę. Oczywiście on nie może dzisiaj otwarcie konkurować z Ewą Kopacz o funkcję szefa partii, gdyż jest jej podwładnym w rządzie. Będzie to jak sądzę taka cicha wojna. To, że Grzegorz Schetyna myśli jednak o tym, żeby przejąć Platformę Obywatelską po wewnętrznych wyborach w tej partii, jest pewne.

Rozmawiał Krzysztof Karwowski

źródło: wpolityce.pl