adam-bielan

Bielan o dymisjach w otoczeniu Kopacz: To kabaret! Wielu ludzi w Platformie ostrzy sobie zęby na stanowisko pani premier…

24 Styczeń 2015

Polityce.pl: Dymisje w otoczeniu Ewy Kopacz elektryzują media. Czy odejście najbliższych współpracowników premier, w tym rzecznik rządu, to jest poważny problem, czy raczej temat zastępczy?

Adam Bielan, Polska Razem: Nagle odchodzi najbliższe otoczenie Ewy Kopacz, więc mamy do czynienia z poważnym problemem. Chodzi o dymisję ludzi, którzy przeszli z Kopacz pełen „szlak polityczny”. Oni, jak Pani Jolanta Gruszka, współpracowali z Kopacz jeszcze w resorcie zdrowia, potem pracowali z nią jako marszałkiem Sejmu, a ostatnio przeszli do KPRM. I wszyscy teraz odchodzą. To pokazuje, że Ewa Kopacz nie potrafi dobierać pracowników. Ona nie panuje nad swoim otoczeniem. Zarzuty dotyczące pani Iwony Sulik i Adama Piechowicza dotyczą przecież okresu, w którym współpracowali z marszałek Ewą Kopacz.

Mieli w tajemnicy szkolić również opozycję. To pretekst?

Nie wydaję mi się, by Ewa Kopacz mogła nie wiedzieć o tym, co robią jej najbliżsi współpracownicy. To jest sytuacja kabaretowa. Z drugiej strony cała ta sprawa pokazuje, jakie są morale w ekipie Kopacz. Mieliśmy przecież wiele zapewnień, że Ewa Kopacz panuje nad sytuacją, że panowała nad sytuacją, gdy doszło do konfliktu z lekarzami, czy górnikami. W mediach czytaliśmy teksty, które wskazywały, że rząd miał rękę na pulsie, że wszystko było wyreżyserowane i zaplanowane. Dymisje pokazują, że tak nie jest, że w otoczeniu pani premier panuje chaos.

Dla opozycji to dobra wiadomość. Czy to zatem powód do zadowolenia?

Jako polityk opozycji rzeczywiście mogę się cieszyć. Nie ukrywam, że chciałbym, by Ewa Kopacz poniosła porażkę w najbliższych wyborach, by oddała władzę. Uważam, że jej rząd jest bardzo zły. Jednak z drugiej strony proszę pamiętać, że Ewa Kopacz będzie nami rządzić, będzie podejmować decyzje ważne nie tylko dla PO, ale dla Polski i Polaków. To oznacza, że najbliższe jej otoczenie będzie miało również wpływ na kwestię strategiczne dla kraju. Poziom tej władzy musi więc również niepokoić.

Konflikt, który zakończył się dymisjami w otoczeniu premier, mógł być inspirowany przez samą Platformę? Czy ktoś z partii władzy „wystawił” jej ludzi?

To jest oczywiście możliwe. Od początku urzędowania rządu Kopacz wskazywaliśmy, że ta ekipa będzie targana wewnętrznymi konfliktami, związanymi z walkami w PO. Wielu „samców”, którzy pretendują do roli „samca alfa”, nie szanuje Ewy Kopacz. Wiadomo przecież, że to przywódca przejściowy, który nie ma własnego autorytetu. Wielu ludzi ostrzy sobie w PO zęby na stanowisko po Ewie Kopacz. A wybory w Platformie odbędą się zaraz po wyborach parlamentarnych. Ewa Kopacz jest przewodniczącą bez mandatu demokratycznego. Zarówno Grzegorz Schetyna, jak i Cezary Grabarczyk starają się wykorzystać każdy błąd Ewy Kopacz, żeby umocnić swoją pozycję. I dlatego warto się przyglądać temu, kto zastąpi panią Sulik, Gruszkę oraz pana Piechowicza.

Media przez kilka dni żyły również słowami Andrzeja Dudy, który w RMF FM odpowiadał na pytanie o wysłanie wojsk na Ukrainę. Zmanipulowano jednak tę wypowiedź, a dziennikarze i politycy PO odnosili się później chętnie do tych słów, których de facto Duda nie powiedział. Jak Pan ocenia tę sytuację?

W tej konkretnej sytuacji Andrzejowi Dudzie zabrakło asertywności. Radziłbym więcej asertywności przy odpowiadaniu na pytania. Słyszałem tłumaczenie, że Andrzej Duda chciał być grzeczny. Jednak kandydat na prezydenta ma być nie tyle grzeczny, co musi być skuteczny. Potrzeba więc więcej asertywności, koncentracji.

Czy w tych warunkach medialnych to jednak wystarczy?

To, co się stało, mnie nie zaskoczyło. Może zdziwienie budzić jedynie to, że takie kampanię widać na tak długo przed wyborami. W wywiadzie dla wPolityce.pl już jakiś czas temu przestrzegałem jednak, że od lat w kampaniach wyborczych zdarzają się takie sytuacje i burze medialne. Widać było taką burzę po wyrwanych z kontekstu słowach Jarosława Kaczyńskiego o Angeli Merkel. Widać było również burzę wokół afery madryckiej. Andrzej Duda nie powiedział, że jako prezydent Polski wyśle polskie wojska na Ukrainę. Widać jednak, że nawet jeśli on czegoś nie powie, to media i tak mogą zrobić z tego, przynajmniej na kilka dni, główny temat polityczny w Polsce. Prawica musi wreszcie zrozumieć, że to jest nie do uniknięcia. Musi się więc zabezpieczać, przestając opierać swoje kampanie na mediach mainstreamowych. To za bardzo uzależnia prawicę od manipulacji medialnych.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

źródło: wpolityce.pl