Bielan: Platforma pod przywództwem Kopacz nie zdała wyborczego testu. Jej przywództwo jest poważnie zagrożone

18 Listopad 2014

To absolutny skandal, żeby w XXI wieku w jednym z większych krajów UE, kilkanaście godzin po wyborach nie było jeszcze żadnych danych

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Adam Bielan.

wPolityce.pl: Po 9 latach porażek PiS wygrał wybory. Co zdecydowało o  tym zwycięstwie? Czy ludzie głosowali bardziej „za” PiS, czy przeciw Platformie?

Adam Bielan, Polska Razem: To z pewnością z jednej strony żółta kartka pokazana rządzącym, bo choć wybory samorządowe dotyczą spraw lokalnych, to wybory na poziomie sejmików są też testem popularności partii politycznych. I widać wyraźnie, że tego testu Platforma pod nowym przywództwem Ewy Kopacz – nie zdała. O ile oczywiście te wyniki się potwierdzą.

Sprawa wyników to jest zresztą odrębna historia. To absolutny skandal, żeby w XXI wieku w jednym z większych krajów UE, kilkanaście godzin po wyborach nie było jeszcze żadnych danych. Widać wyraźnie, że PKW to taka postpeerelowska skamielina, której nikt dotąd nie ruszał i teraz to się mści. Dlatego wciąż musimy się opierać na wynikach sondażowych.

W każdym razie te wyniki są z jednej strony żółtą kartką dla rządzących, a z drugiej strony ewidentnie świadczą o docenieniu postawy PiS-u.

Tę żółtą kartkę otrzymali nie wszyscy „rządzący”. Przegrała Platforma, ale PSL choć jest z nią w koalicji, poprawił wynik w stosunku do wyborów z 2010 roku. Skąd taka różnica w podejściu wyborców?

To jest o tyle dziwne, że PSL zanotował w tej kampanii kilka ewidentnych wpadek. Choćby wypowiedź Marka Sawickiego o frajerach… Myślę, że sukces ludowców wynika przede wszystkim z ich siły na szczeblu gminnym. Ta partia ma bardzo wielu wójtów i starostów. I to w każdych wyborach samorządowych przekłada się na dużo lepszy wynik, niż w wyborach parlamentarnych. Ale nie ma  co ukrywać: ten wynik wzmocni PSL w koalicji. Pewnie sprawi, że będzie jeszcze bardziej roszczeniowe i asertywne. Będzie przynajmniej straszyć Platformę zmianą koalicjanta po wyborach. Zobaczymy jak zachowa się przy rozmowach koalicyjnych na poziomie województw.

Janusz Piechociński powiedział dziś, że będzie się starał tam, gdzie jest to możliwe zawiązywać koalicje z PO, a tylko w miejscach, gdzie obie partie nie będą miały większości – próbować dogadywać się z PiS-em.

To pokazuje, że nadal chce występować w roli przystawki do PO. I to powinno być wskazaniem dla wyborców, którzy PSL-owi zaufali ale krytycznie oceniają rządy Platformy – jak się zachować przy urnach w wyborach parlamentarnych.

Czy zwycięstwo w wyborach samorządowych potwierdza, że zawiązanie koalicji PiS- Polska Razem -Solidarna Polska było słusznym posunięciem? Dostaliście premię za jedność?

Nie uzyskaliśmy tyle, ile łącznie te trzy partie w wyborach europejskich. Przypomnę, że wtedy po zsumowaniu było to 38 proc.. To nie jest jeszcze wynik, który – gdyby się powtórzył w wyborach parlamentarnych, daje nam większość w Sejmie. Ale jest to pierwsze zwycięstwo od 9-ciu lat, które z pewnością będzie takim przełamaniem bariery psychologicznej – i w PiS-ie i w Platformie. Jest to krok w dobrym kierunku. To pokazuje – jaki mamy potencjał. Jest bardzo wielu wyborców – wahających się między PiS-em a PSL-em. Takich, którzy w wyborach samorządowych głosują na PSL, a w parlamentarnych wracają do PiS. Jeżeli ci wyborcy tak się zachowają również za rok, to jest szansa, żeby zdobyć upragnione 40 proc., głosów – co przy słabym wyniku PO może dać samodzielną większość. I na tym musimy się skupić przez najbliższy rok.

A jeśli tych 40 proc. nie uda się przekroczyć? Czy jest rozważany w tej chwili jakikolwiek wariant koalicyjny?

Bardzo mało wiemy na temat tego, kto znajdzie się w przyszłym Sejmie. Czy będzie w nim w ogóle lewica, która zanotowała dramatyczny wynik. To prawdziwa klęska. Twój Ruch nie zarejestrował w ogóle kandydatów do wielu sejmików, a Leszek Miller odnotował taki wynik jak Grzegorz Napieralski w 2011. A przypomnę, że Miller zastąpił Napieralskiego, krytykując go właśnie za słaby wynik.

A co się stanie teraz w PO? Nastanie czas rozliczeń?

Z całą pewnością czeka nas ciekawy czas. Każdy kto widział poranny briefing Grzegorza Schetyny w Brukseli, który dotyczył wprawdzie spraw międzynarodowych, widział jak bardzo nie panuje on nad mimiką twarzy. Jak radośnie się uśmiechnął, gdy rozmowa zeszła na temat wyborów. To pokazuje, że przywództwo Ewy Kopacz będzie bardzo bardzo zagrożone. Ona nie mam mandatu demokratycznego jako premier. Nie startowała w wyborach powszechnych jako kandydat na premiera. To był jej pierwszy test wyborczy, którego najpewniej nie zdała. A nie ma też silnego mandatu w partii, bo nie wygrała wyborów na przewodniczącego. Została wskazana. Zastąpiła dotychczasowego lidera. Więc jej przywództwo jest osłabiona i mam nadzieję, że prawicowa opozycja będzie w stanie to wykorzystać.

Co zaważyło najbardziej na porażce PO? Źle zorganizowana kampania? Odejście Donalda Tuska? Afera taśmowa? „Zużycie się” władzy?

Jeżeli opierać się na wynikach sondażowych, to widać bardzo dużą różnicę w frekwencji  na wsi i w dużych miastach. A także dużą różnicę w głosowaniu rano i wieczorem, kiedy tradycyjnie głosowali wyborcy Platformy. To by mogło wskazywać, że wyborcy prawicy byli bardzo mocno zmobilizowani. Myślę, że „afera madrycka” mogła na nich podziałać mobilizująco. Prawica była wręcz ostrzeliwana medialnie w ostatnim tygodniu kampanii. Mógł tu więc zadziałać syndrom „oblężonej twierdzy”.

Z kolei wyborców PO mogły uśpić korzystne sondaże. Niemal wszystkie ośrodki wskazywały przecież na jej zwycięstwo. To zresztą jest też niesamowite, że w ciągu 25 lat nie doczekaliśmy się sondaży z prawdziwego zdarzenia, które potrafiłyby przynajmniej wskazać zwycięzcę wyborów, nie mówiąc już o skali zwycięstwa. Praktycznie nikt nie przewidział, że prawica wygra.

PO zmieni teraz strategię?

Boję się, że politycy PO mogą uznać, że „polityka miłości 2” Ewy Kopacz, to jej nowe otwarcie – mogło się nie sprawdzić.

No cóż, od dawna mówię, że obniżenie napięcia pomiędzy PiS i PO sprzyja PiS-owi. Wtedy więcej wyborców patrzy na politykę bez emocji, a patrząc racjonalnie na dokonania rządu – może zwrócić się ku opozycji. Boję się, że politycy PO uznają, że ich partii pomaga konfrontacja i wrócą do „starych, dobrych czasów”” Tuska i rozmaitych zaczepek personalnych i prowokacji, wymierzonych zwłaszcza w Jarosława Kaczyńskiego. Ale zobaczymy…

Ogłoszenie Andrzeja Dudy jako kandydata na prezydenta – pomogło PiS-owi w zwycięstwie?

Najwyraźniej nie zaszkodziło. A czy pomogło? To była sama końcówka kampanii. Z pewnością nie zaszkodził fakt, że po tym jak mediach królowały twarze trzech młodych, byłych już parlamentarzystów PiS-u, w kontekście defraudacji funduszy publicznych, PiS pokazał też twarz, co do uczciwości której nikt nie ma wątpliwości.

To już jest wspólny kandydat PiS, SP i Polski Razem? Zbigniew Ziobro w pierwszych wypowiedziach po ogłoszeniu tej decyzji trochę się dystansował, podkreślając, że to jeszcze kandydatura nieformalna…

My mamy podpisana umowę koalicyjną dotyczącą wszystkich wyborów: samorządowych, parlamentarnych i prezydenckich. I w ramach tej umowy to PiS wskazuje wspólnego kandydata. Gdy tylko Andrzej Duda stanie się oficjalnym kandydatem PiS-u, po decyzji rady politycznej, to uzyska również nasze poparcie.

Rozmawiała Anna Sarzyńska

źródło: wpolityce.pl