Lipinski

Dariusz Lipiński: Wara od powyborczego wścibstwa!

28 Luty 2015

Jakieś dwa tygodnie temu Państwowa Komisja Wyborcza odmówiła Fundacji Batorego dostępu do nieważnych głosów z ostatnich wyborów samorządowych, uniemożliwiając grupie naukowców przeanalizowanie ich pod kątem ewentualnych nadużyć. Na tę decyzję nie zareagowała ani tzw. opinia publiczna, ani (o ile wiem) sama Fundacja, co dziwi. Wszystko bowiem wskazuje na to, że PKW złamała prawo.

W kodeksie wyborczym nie ma zakazu weryfikacji nieważnych kart do głosowania. Zakaz taki byłby zresztą nierozumny, bo przecież nie po to przechowuje się te karty, by odkopywali je dopiero za tysiąc lat archeologowie. Ale jeśli dla sędziów z PKW stosowanie rozumu nie jest wystarczającą przesłanką do decyzji o udostępnieniu kart i muszą mieć przepis, to taki przepis istnieje. Jest nim Ustawa o dostępie do informacji publicznej (Dz.U. 2001 Nr 112 poz. 1198 z późn. zm.). Już pierwsze zdanie tego dokumentu (Art. 1. 1) stanowi, że Każda informacja o sprawach publicznych stanowi informację publiczną w rozumieniu ustawy i podlega udostępnieniu i ponownemu wykorzystywaniu na zasadach i w trybie określonych w niniejszej ustawie. W kolejnych artykułach czytamy, że prawo to przysługuje „każdemu” (art. 2), a jedyne ograniczenie dopuszczalne jest (art. 5) tylko na zasadach określonych w przepisach o ochronie informacji niejawnych oraz o ochronie innych tajemnic ustawowo chronionych. Mówiąc najprościej: by PKW miała prawo do odmowy ich udostępnienia, nieważne karty do głosowania musiałyby mieć jedną z czterech klauzul: ściśle tajne, tajne, poufne lub zastrzeżone.

Postępowanie PKW jest częścią szerszego zjawiska, które ktoś celnie określił zdaniem, że państwo polskie nie lubi obywateli, niezależnie od tego czy pod pojęciem „obywatel” kryje się osoba fizyczna czy fundacja. Inna sprawa, że nie lubi z wzajemnością; może dlatego opinia publiczna lekceważy coś, co w innym kraju byłoby nieprawdopodobnym skandalem. Bo, powtórzmy, PKW, składająca się z sędziów instytucja państwowa, łamie prawo. Artykuł 23 omawianej ustawy stwierdza jednoznacznie: Kto, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Ciekawe co na to prokuratura? Na razie jedyny efekt nielubienia przez PKW obywateli i bierności opinii publicznej jest taki, że Fundacja Batorego może sobie prowadzić monitoring wyborów, ale w Mołdawii. W Polsce wara jej od takiego wścibstwa!

źródło: dariuszlipinski.wordpress.com