Gowin: Tempo prac nad ustawą o in vitro było zbyt szybkie. Wyszedł bubel prawny

26 Czerwiec 2015

„Tego typu tematy nie powinny być procedowane w trakcie kampanii wyborczej” – tak o przyjętej w czwartek przez Sejm ustawie o in vitro mówił na antenie Radia Kraków szef Polski Razem, Jarosław Gowin. Posłowie przegłosowali ustawę, która przewiduje miedzy innymi, że zabiegi in vitro będą dostępne nie tylko dla małżeństw.

„Tempo prac nad ustawą było zbyt szybkie, wyszedł bubel prawny” – mówił poseł Gowin w porannej rozmowie Radia Kraków i zastrzegał, że treść ustawy jest dla niego nie do przyjęcia. Zastrzegał, że jest za in vitro, ale przyjęta wczoraj ustawa to prawo, które demoralizuje.

Małgorzata Kidawa Błońska na stanowisku marszałka to gwarancja jakiej pracy Sejmu?

– To nie ma znaczenia. Znaczenie miało kto zastąpi ministrów. Jest parę posiedzeń Sejmu. Pani marszałek to kulturalna osoba. Pytanie czy najlepszym rozwiązaniem jest to, żeby rzecznik prasowy rządu, czyli osoba będąca na pierwszej linii frontu walki z opozycją, obejmował stanowisko, które powinno łączyć posłów. Opozycja opowiadała się za Józefem Zychem z PSL, ale koalicja postawiła na swoim.

Podkreśla pan styl i klasę pani marszałek. Może nie będzie problemów?

– W PO jest jeden polityk, który ma autorytet ponad koalicyjny. To Marek Biernacki, ale on ma konserwatywne poglądy i nie został wystawiony. Pani Kidawa Błońska ma lewicowo-liberalne poglądy, dlatego wybór padł na nią. Jak będzie próbowała zasypywać podziały to dobrze. Jak się przyglądałem jej sposobowi prowadzenia obrad to reagowała dosyć nerwowo.

Jest jednak przyspieszenie. Wczoraj zostało przyjętych sporo ustaw, między innymi in vitro. Znajduje pan coś dobrego w tych zapisach?

– Najpierw powiem o ustawie deregulacyjnej. Udało się zrealizować plan zderegulowania ponad 200 zawodów. To sukces. Co do in vitro to takie tematy nie powinny być poruszane w trakcie kampanii. Tempo prac było skandaliczne, wyszedł bubel. Komisja zdrowia brnęła i nie patrzyła na zastrzeżenia ekspertów i opozycji. Po trzecie treść tej ustawy jest nie do przyjęcia. Opowiadam się za dopuszczalnością in vitro, ale można to robić na różne sposoby. Niestety nasza ustawa jest jedną z najgorszych w Europie.

Być może to dobrze, że mamy jakikolwiek zapis? Do tej pory była wolna amerykanka a teraz są ramy prawne.

– To fatalne ramy prawne. To prawo demoralizuje. Podkreślam, nie jestem przeciwnikiem in vitro, ale uważam, że w trakcie tych procedur powinno się dbać o zdrowie i życie matki a także o zdrowie i życie dziecka. Jak projekt definiuje zarodek jako grupę komórek a nie jako człowieka to można z tym zrobić wszystko – wylać do zlewu i zniszczyć. Sama definicja zarodka pokazuje, że za tą ustawą kryje się zamysł ideologiczny sprzeczny z wartościami bliskimi Polakom, ale także sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem.

Mamy zapowiedź PiS, że po wygranych wyborach, prawica będzie zmieniać tę ustawę. Co do zmiany?

– Po pierwsze my się skoncentrujemy na gospodarce, obniżaniu podatków i tworzeniu nowych miejsc pracy. Trzeba będzie też poprawić to co obecna koalicja zepsuła. Powinno być zakazane tworzenie zarodków nadliczbowych, one są skazywane na śmierć. Niech mi nikt nie mówi, że jak tego nie będziemy robili to skuteczność in vitro spadnie. Rozwiązanie, które proponuje od 30 lat jest stosowane w Niemczech i Szwajcarii. Te kraje są najnowocześniejsze. In vitro można ucywilizować.

Czyli zakaz tworzenia nadliczbowych zarodków. In vitro tylko dla małżeństw?

– Opowiadam się, żeby ta procedura była tylko dla małżeństw, ale jestem gotowy do kompromisu. Jeśli są trwałe związki kobiety i mężczyzny to dobrze. Rząd niestety tylnymi drzwiami umożliwia adopcję dzieci przez pary homoseksualne.

Ustawa jest dla par heteroseksualnych.

– Mówię, że tylko dla kobiety i mężczyzny. Oczywiście w pierwszej kolejności tylko dla małżeństw. Konstytucja chroni małżeństwa, bo to jest korzystna dla dziecka forma rodziny. Jestem jednak gotowy do kompromisu.

Są ustalenia dotyczące liczby kandydatów Polski Razem na listach prawicy?

– Powiem, że jeszcze nie rozmawiamy o listach. Jest ogólny zapis w umowie. On przewiduje, że mniejsze partie, jak Polska Razem czy Solidarna Polska wystawią w każdym okręgu przynajmniej jednego kandydata. Rozmowy zaczniemy jak ogłosimy nas program i pokażemy drużynę Beaty Szydło.

W Małopolsce mamy 4 okręgi. Jest pan i powinny być jeszcze 3 nazwiska.

– Na razie za wcześnie na nazwiska. Ja będę startował. Poza mną wystartują młodzi działacze Polski Razem. Chcemy pokazać, że warto stawiać na młodych.

Beata Szydło jest gwarantem trwałości bloku prawicy?

– Gwarantem jest Jarosław Kaczyński i będzie także Beata Szydło. Wierzę, że po ciężkiej pracy wygramy wybory. Wtedy prezes Szydło będzie premierem. Będzie też łącznikiem. Wszystkie partie koalicyjne ją poparły.

Jak pan rozumie słowa Marcina Mastalerka, który mówi, że Jarosław Kaczyński będzie „kingmakerem”?

– Jarosław Kaczyński rzeczywiście od rządu Mazowieckiego po, mam nadzieję, rząd Beaty Szydło, wskazuje kto będzie premierem. Sam nim był tylko raz. To cena za wyrazistość jego poglądów. On przyciąga wyborców, ale ma duży elektorat negatywny. Zrobił krok do tyłu, bo ma przekonanie, że Polacy oczekują zmiany pokoleniowej na scenie politycznej.

To było też pytanie jak mają to odebrać wyborcy. Będzie premier Beata Szydło a nad nią „kingmaker”?

– Nie nad. Premier siłą rzeczy musi być samodzielny. Premier co 15 minut musi podejmować kluczowe dla państwa decyzje. Nie ma możliwości, żeby premier z kimś te decyzje konsultował. Może się poradzić raz na jakiś czas, ale rządzi samodzielnie.

Mówił pan o konwencji programowej prawicy. Jak będzie pana rola?

– Będę przemawiał w panelu dotyczącym gospodarki. Polska Razem będzie tam silnie reprezentowana. Specjalizujemy się w gospodarce. Poza mną będzie występować Jadwiga Emilewicz i ekspert Anna Starzyńska.

źródło: radiokrakow.pl