Gowin: „Wydarzenie roku to rosyjska agresja na Ukrainie. Życzmy sobie pokoju u granic”

30 Grudzień 2014

Jutro Sylwester, pora mijający rok podsumować. Za wydarzenie roku krakowski poseł Jarosław Gowin uznał rosyjską agresję na Ukrainie. W Polsce to były trzy wydarzenia: porozumienie prawicy, koniec ery Donalda Tuska w krajowej polityce i wybory samorządowe. „Ich wynik został wypaczony” – przekonywał poseł Gowin w porannej rozmowie Radia Kraków.

„W Krakowie w tym roku mieszkańcy wybierając ponownie Jacka Majchrowskiego postawili na kontynuację” – mówił lider Polski Razem. Jednak zdaniem posła Gowina, w tym przypadku oznacza to stagnację. Wśród pozytywów wymienił dokończenie kilku dużych inwestycji, głównie Kraków Areny i dojście do głosu mieszkańców, którzy w referendum odrzucili pomysł Zimowych Igrzysk Olimpijskich.

Zapis rozmowy Jacka Bańki z liderem Polski Razem, Jarosławem Gowinem.

Rok temu o tej porze rozpoczynał pan projekt Polska Razem. Dziś jest pan członkiem prawicowego bloku. Gdzie pan będzie za rok?

– Mam nadzieję, że wraz z moją partią będę współtworzył koalicję rządzącą razem z PiS, Solidarną Polską i Prawicą Rzeczpospolitej.

Czyli nie w PSL? Pana kolega John Godson wybrał PSL.

– Dla mnie wybory polityczne Johna stały się niezrozumiałe od momentu, kiedy objawił, że głosował za wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska, bo tak mu podpowiedział Jezus.

Częścią tego bloku w parlamencie może być Nowa Prawica?

– Nowa Prawica przechodzi wewnętrzne perturbacje. Ta partia się rozpadnie albo powstanie nowa. Trzymam kciuki za młodych ludzi, żeby oni przejęli stery i zmienili tę linię prorosyjską, jaką narzucił Janusz Korwin Mikke. Dopóki to się nie stanie trudno mówić o współpracy. Widzimy co się dzieje na wschodzie. To ważny temat, on dotyczy przyszłości i bezpieczeństwa Polski. Dopóki nie będzie zmiany stanowiska Nowej Prawicy, trudno mówić o współpracy.

Pan nigdy nie ukrywał sympatii wobec Nowej Prawicy. Problemem jest ta prorosyjskość szefa. Rozumiem, że z młodymi tak, ale niekoniecznie z liderem?

– Nowa Prawica ma zbieżny program gospodarczy z nami. Niestety prorosyjskość Korwina Mikke wyklucza współpracę.

Z pana perspektywy najważniejszym wydarzeniem mijającego roku było co? Zjednoczenie prawicy?

– Najważniejszy był powrót do czasów zimnej i gorącej wojny. Mam na myśli agresję rosyjską na Ukrainę. Nadchodzące lata będą w cieniu tego. W Polsce to porozumienie na prawicy. To jest bardzo udane, nie ma sporów, nic nie trzeszczy. Drugie wydarzenie to koniec ery Donalda Tuska. Nie ukrywam uznania dla jego talentu, ale żałuję, że jako premier wykorzystywał talenty nie dla rozwiązywania problemów, ale dla umacniania swojej władzy. Mam nadzieje, że to się zmieni w Brukseli. Trzecia rzecz to wybory samorządowe, których wynik został wypaczony.

Według sondażu dla Rzeczpospolitej, najważniejszym wydarzeniem mijającego roku był Donald Tusk na czele Rady Erupejskiej.

– Gratuluję mu. To duży sukces i to może być też sukces Polski. To prestiż. To nie jest bardzo ważne stanowisko, ale eksponowane. Pytanie czy Donald Tusk będzie realizował politykę wielkich unijnych mocarstw czy się rozepcha łokciami i będzie reprezentował kraje naszej części Europy.

Wybory samorządowe to chyba największa klęska bloku prawicowego. Kilka miesięcy temu wszyscy byli przekonani, że w Małopolsce będzie rządzić prawica.

– To nie jest klęska. My wygraliśmy w Małopolsce. Gdyby nie niewiarygodnie dobry wynik PSL to byśmy rządzili połową województw. Trudno. Odebrano nam owoce naszego zwycięstwa, musimy się zmobilizować. Za 4 lata wystawimy mocne listy. Nie mogą to być listy strachu.

Tak to wyglądało na listach prawicy.
– Tak. Listy mogły być mocniejsze. Za 10 miesięcy z wyborach parlamentarnych wystawimy listy śmierci i wygramy także w Małopolsce.

Wicepremier Piechociński mówi, że wynik PSL w wyborach parlamentarnychbędzie równie dobry. Jego zdaniem będzie 14-15%.

– Przypomnę, że w wyborach samorządowych PSL miał rzekomo 24%. Janusz Piechociński bardziej realistycznie podchodzi do wyników parlamentarnych. Nie da się wytłumaczyć, że w sondażach PSL ma 8%, w exit-pollu a 17% a na końcu 24%. Po wyborach sondaże znowu pokazują 8-9%. Cuda się działy nad urnami.

2014 rok w Krakowie z pana perspektywy. Co po stronie plusów dodatnich a co po stronie plusów ujemnych?

– Więcej widzę tych plusów ujemnych. Krakowianie zdecydowali się na kontynuację w samorządzie. To stagnacja. Jak chodzi o pozytywy to obok dokończenia paru inwestycji, jak Areny, nie mówię o Centrum Kongresowym – to ma minusy, plusem było to, że obywatele doszli do głosu. Co prawda tylko w jednej sprawie, chodzi pomysł organizacji ZIO, ale głos był skuteczny. Mam nadzieję, że krakowianie będą mocniej wywierali wpływ na władzę.

Może nastąpiła zmiana. Politycy zrozumieli, że nie da się rządzić bez głosu obywateli?

– W wyborach samorządowych ta teza nie znalazła potwierdzenia. Środowiska antyigrzyskowe poniosły w wyborach porażkę. Nie zmienia to faktu, że to był sukces obywateli i tych środowisk społecznych. Władze Krakowa będą musiały się mocniej liczyć z głosem mieszkańców.
Czego należy krakowianom życzyć na 2015 rok?

– Na 2015 rok życzmy sobie pokoju u granic Polski. To wielki problem, przed którym stoimy. W Krakowie i Polsce powinni dojść do głosu ludzie, którzy będą reformować. Potrzebne są zmiany. Rok 2015 będzie czasem dobrych zmian.

źródło: radiokrakow.pl