POSIEDZENIE SEJMU

Kowal: Polsce brakuje całościowej wizji stosunków z Ukrainą

19 Styczeń 2015

Do wizyty premier Ewy Kopacz na Ukrainie dochodzi za późno – uważa byly wiceminister spraw zagranicznych Paweł Kowal. W rozmowie z portalem PolskieRadio.pl mówi, że pod obecny gabinet może być pierwszym, w ostatnich latach, który nie weźmie udziału w formułowaniu politycznych aspektów działania Unii Europejskiej na Wschodzie.

Agnieszka Jaremczak: Czy ma jakiekolwiek znaczenie, że do wizyty premier Ewy Kopacz na Ukrainie dochodzi w niespełna miesiąc po tym, jak prezydent Petro Poroszenko był w Polsce?

Paweł Kowal: Biorąc pod uwagę fakt, że minął już prawie rok od zakończenia protestów na Majdanie, to te wizyty na najwyższym szczeblu zarówno polskie, jak i ukraińskie zdecydowanie są są opóźnione. Dużo wcześniej powinno do nich dojść. Szkoda, że tak się nie stało. Dziś są widoczne przede wszystkim dwa problemy: jeden polsko-ukraiński, który polega na tym, że nie potrafimy wymyślić sposobu, jak skorzystać z ogromnego kapitału społecznego jaki powstał na Ukrainie. To znaczy nie mamy żadnego planu po Majdanie. Obawiam się, że tego już nie nadrobimy, bo minęło za dużo czasu. Drugi problem jest nie mniej ważny. To kwestia tego, czy Polska uczestniczy w rozmowach jakie dziś są prowadzone na temat warunków „normalizacji” stosunków z Rosją. Obawiam się, że Polska nie tylko nie zgłasza swojego pakietu, ale też nie jest poinformowana o tym, gdzie toczą się takie rozmowy.

Pana zdaniem po zamachach w Paryżu oczy przywódców Zachodu, które przez krótką chwilę były skierowane na Wschód odwrócą się i znów Francja, Niemcy, czy Włochy „odpuszczą” Ukrainę w zamian za to, że Rosja zaangażuje się w walkę z terroryzmem?

Po zamachach w Paryżu rzeczywiście pozycja negocjacyjna Putina stała się dużo lepsza. Ale prawdą jest też to, że już wcześniej były sygnały o tym, że Zachód poszukuje sposobu naprawy relacji z Rosją. Myślenie wielu polityków na Zachodzie było takie: jeżeli otoczenie Putina nie zdecyduje się na jakiś ruch ograniczający go, to trzeba będzie się z nim dogadać. Widać to było wyraźnie pod koniec ubiegłego roku. Wtedy pojawiły się przecieki, że Stany Zjednoczone myślą o wysłaniu Henry’ego Kissingera na jakąś misję, wtedy doszło to rozmów Francois Hollanda z Putinem, z kolei w listopadzie miała miejsce słynna wizyta Frank-Walter Steinmeier w Moskwie. Natomiast oczywiście Putin skorzysta z tej sytuacji związanej z walką z terroryzmem.

Retoryka Kijowa jest taka: patrzcie u nas też działają terroryści, codziennie giną ludzie, giną cywile. Pana zdaniem ten przekaz jest w stanie trafić do Angeli Merkel, Francois Hollanda, czy Davida Camerona?

Ukraińcy nie mają szansy wygrać tej wojny propagandowej. Są w bardzo trudnym położeniu. To jest pytanie o zachowanie tych państw, tych polityków, którzy są geograficznie, czy też ze względu na osobiste znajomości bliżsi Ukrainie. Widzimy, że Ukraina spadła z topu zainteresowania mediów, spada z topu zainteresowania polityków. Jednocześnie radykalizuje się sytuacja na wschodzie Ukrainy. W tym momencie premier Ewa Kopacz jedzie do Kijowa. Pojawia się pytanie, czy ona w tej sytuacji – po wielu miesiącach bardzo umiarkowanej polskiej aktywności – ma coś do zaproponowania.

W trakcie grudniowej wizyty Petra Poroszenki w Polsce padło wiele deklaracji, wiele słów wsparcia. Prezydent Bronisław Komorowski mówił, że Polska gotowa jest sprzedać Ukrainie broń. Nawet zaczęły się rozmowy na szczeblu wiceministrów obrony.

Sprzedawanie Ukrainie broni, czy amunicji było tematem ponad pół roku temu. Dzisiaj, można powiedzieć, dobrze że padają takie deklaracje ale nie jest to problem polityczny. Dzisiaj brakuje całościowej wizji relacji Polski ze Wschodem, relacji z Ukrainą na najbliższe lata. Trzeba wziąć pod uwagę, że te stosunki wcale nie muszą się pozytywnie układać. Może się okazać, że pod rządami premier Ewy Kopacz Polska pierwszy raz od dawna nie weźmie udziału w formułowaniu politycznych aspektów działania unii Europejskiej na Wschodzie.

Wielu pokładało nadzieję, że dzięki temu, iż Donald Tusk jest przewodniczącym Rady Europejskiej, to w Brukseli będzie gorąca debata o relacjach UE-Rosja, UE-Ukraina.

Donald Tusk przede wszystkim zobowiązał się do przeprowadzenia projektu unii energetycznej. Polska powinna określić swoje brzegowe warunki do załatwienia w unii energetycznej. Gdyby Tuskowi udało się zaprojektować działania w ramach unii energetycznej, to już wystarczy. Obawiam się jednak, że będzie to bardzo trudne. Główny problem jest taki, że polski rząd nie odpępowił się od Tuska. Bardzo często, jak obserwuje się różne dyskusje, to nie ma jasności gdzie rząd reprezentuje Polskę a gdzie oddaje pole Tuskowi. Politycy z rządu powinni się oswoić z myślą, że Tusk ma dziś inną rolę i będą różne sytuacje w których będzie bronił takiego uśrednionego interesu europejskiego.

Rząd Ewy Kopacz dostrzega ten problem?

Wydaje mi się, że jeszcze sobie tego nie uświadomili.

Paweł Kowal, były wiceminister spraw zagranicznych, ekspert do spraw międzynarodowych, członek władz Polski Razem.

źródło: polskieradio.pl