paweł kowal

Kowal: Schetyna nie będzie miał czasu na wojenki w PO

22 Wrzesień 2014

Do jednej ze stacji telewizyjnych przyniosłem kiedyś talię kart i z wróżenia wyszło nam, że Schetyna (śmiech). Mówiąc serio, rozmawiałem z kilkoma osobami i rozważałem to jako jedną z możliwości.

„Super Express”: – Grzegorz Schetyna jako minister spraw zagranicznych to zaskoczenie?

Paweł Kowal: – Do jednej ze stacji telewizyjnych przyniosłem kiedyś talię kart i z wróżenia wyszło nam, że Schetyna (śmiech). Mówiąc serio, rozmawiałem z kilkoma osobami i rozważałem to jako jedną z możliwości.

– Fotel szefa dyplomacji pozwala na zwiększanie swojej popularności i prestiżu. Donald Tusk po latach ostrego wycinania Schetyny teraz na to pozwala? Nie zacznie w pewnym momencie znów go „wycinać”?

– Jeżeli PO powołała na to stanowisko Schetynę, to powinni mu w pracy pomagać. Nie podoba mi się to, że niektórzy w Platformie już uśmiechają się pod wąsem, mrugają okiem. To bardzo nie w porządku. Słyszę komentarze, że on właściwie nic nie będzie musiał, bo to załatwi za niego Tusk, tamto Bieńkowska, a inne prezydent…

– Pojawił się też pomysł przejęcia spraw zagranicznych i bezpieczeństwa przez prezydenta…

– To jest chore i antypaństwowe. Osłabianie szefa MSZ na wstępie, przez własnych współpracowników?! Zwłaszcza w takiej sytuacji na Wschodzie.

– To tylko dalszy ciąg wewnętrznej wojenki w PO. Stąd też przecież zaskoczenie awansem Schetyny.

– Grzegorz Schetyna będzie zapewne ulegał pokusie zaangażowania w sprawy Platformy, ale też kierowanie MSZ będzie od niego wymagało wiele czasu. Będzie zapewne trochę rozdarty. Tyle że tak naprawdę nie wiemy, co się dzieje w PO, która żyje swoim życiem. Trwa tam taka walka jak kiedyś w PZPR, kiedy natolińczycy zwalczali się z puławianami i my to z boku obserwujemy.

– Schetyna jako szef MSW i jako marszałek Sejmu był oceniany raczej dobrze.

– To prawda…

– Skąd zatem ta panika, że jak odejdzie Radek Sikorski, to będzie koniec świata?

– Ja tego szału przerażeń nie podzielałem. Schetyna jest zawodowym politykiem i wie, że do każdej roli musi znaleźć sobie dobrych współpracowników. Ma też coś, co w MSZ jest bardzo potrzebne. Chodzi o umiejętność poważnej rozmowy z opozycją i niezależnymi ekspertami. Zwłaszcza w bardzo poważnym kryzysie bezpieczeństwa Polski. Schetyna potrafi rozmawiać nawet z wrogami. To może być krok do przodu…

– Krok do przodu, czyli będzie lepszym ministrem niż Radek Sikorski?

– Oni są bardzo różni… Sikorski skupiał się na budowie swojej pozycji i pozycji Polski w Europie. Miał lepsze momenty jak początek Partnerstwa Wschodniego. Tracił jednak na tym, że nie umiał wciągać do polityki zagranicznej i bezpieczeństwa ludzi spoza PO. Schetyna ma te umiejętności. Teraz trzeba go wspierać, by potrafił wciągnąć opozycję do polityki zagranicznej. I by potrafił wytłumaczyć innym członkom rządu, że im dłużej broni się Ukraina, tym dłużej jesteśmy bezpieczniejsi.

– Ewie Kopacz tego nie wytłumaczył. W tej jej słynnej metaforze z matką, która kiedy widzi ludzi z kijem, to „wpada do domu, zamyka się i opiekuje dziećmi”…

– Nie chcę z niej w tej sprawie kpić. Nie każdy jest wciągnięty w sprawy zagraniczne na tyle, by mieć świadomość konsekwencji zwycięstwa Rosji na Ukrainie. I tak, ktoś jednak powinien jej to wytłumaczyć.

– Weźmy zatem tę wypowiedź na serio. To zapowiedź polskiego izolacjonizmu? Radek Sikorski przez kilka lat atakował tę polską politykę jagiellońską. Może to kolejny krok?

– Wolę, żeby to był lapsus. Polska jest dziś mocno osamotniona w sprawie Ukrainy. Nie zgadzają się z nami Budapeszt, Praga, Bratysława. Pani premier powinna poprosić nowego szefa MSZ o raport o tym, co realnie Polska zrobiła. I okaże się, że oprócz gadania robiliśmy niewiele. Znacznie mniej niż Niemcy, Szwedzi czy Amerykanie.

źródło: se.pl