W 10. rocznicę śmierci Krzysztofa Dzierżawskiego

28 Styczeń 2014

Dziś mija 10 lat od śmierci Krzysztofa Dzierżawskiego – inżyniera, przedsiębiorcy i działacza społecznego. Krzysztof Dzierżawski był  propagatorem wolnego rynku i ekonomii opartej o wartości. Piotr Dardziński, wiceprezes PRJG opublikował w dzisiejszej „Rzeczpospolitej” szkic rocznicowy na temat dorobku polskiego ordoliberała. Gorąco zachęcamy do lektury tekstu prezentującego dorobek niezwykle zasłużonej dla naszego środowiska postaci.

Liberał ze smakiem

Woda do życia jest niezbędna, w wersji destylowanej jednak nie tylko nie ma smaku, ale nie nadaje się do spożycia. Podobnie jest z wolnym rynkiem i demokracją. Nie istnieją w wersji czystej, a nawet gdyby istniały, to byłyby niestrawne. Tej metafory używał Wilhelm Röpke, jeden z autorów ordoliberalnego programu gospodarczego, który powojennym Niemcom przyniósł ogromny sukces gospodarczy.

Do Röpkego odwoływał się Krzysztof Dzierżawski, jeden z nielicznych komentatorów życia gospodarczego, który w pierwszych dwudziestu latach po upadku komunizmu przekonywał, że polski wolny rynek powinien i ma własny, wyrazisty smak. Dzisiaj przypada dziesiąta rocznica jego przedwczesnej śmierci.

Kapitalizm 
– porządek ziemski

Był inżynierem, przedsiębiorcą i odważnym publicystą, który bronił wolnego rynku, szczególnie w jego klasycznym wydaniu. Stąd w tekstach liczne odwołania do Adama Smitha – był zresztą ekspertem Centrum im. Adama Smitha – Fryderyka Bastiata, Miltona Friedmanna czy Josepha Schumpetera. Nie zapominał jednak o polskiej specyfice wypływającej z kultury, roli rodziny, stosunku do własności i w końcu wyjątkowej sytuacji rewolucyjnego przechodzenia ze scentralizowanej gospodarki do wolnorynkowego porządku. W takiej sytuacji nie ma mowy o prostych mechanizmach, gospodarka wolnorynkowa zresztą – jak twierdziła – „nie jest maszyną, ale fenomenem społecznym”.

Prowadząc własne przedsiębiorstwo, łączył praktykę z teorią, wiedział, że wolny rynek jest ułomny i potrzebuje roztropnych krytyków, a nie tylko fanatycznych obrońców. „Kapitalizm jest porządkiem ziemskim, osadzonym w zmieniających się społecznych realiach i sam podlega zmianom. Porządkiem bogatym w liczne zalety, ale przecież niepozbawionym wad!” – pisał w polemice z prof. Janem Winieckim. Dla prawidłowego funkcjonowania potrzebuje więc kapitalizm pozaekonomicznych fundamentów, odpowiedniego porządku etycznego i społecznego.

Tu zresztą pojawia się problem, bo „niekwestionowany sukces gospodarczy kapitalizmu jest jednocześnie źródłem głębokiego kryzysu społeczeństw, których stał się udziałem. Bogactwo dóbr konsumpcyjnych sprawia, że zostaje naruszona równowaga między światem materii a światem ducha. Wartości materialne zdecydowanie dominują, wartości duchowe zostały zepchnięte na margines”. Proces ten doprowadził do powstania niewydolnych molochów w postaci państw dobrobytu ze zrujnowanymi finansami publicznymi, wyzyskiem podatkowym, etatyzacją, biurokratyzacją systemów socjalnych, partykularyzmami i mentalnością roszczeniową. Żeby wolny rynek na nowo nabrał smaku obok deregulacji, deetatyzacji i decentralizacji, konieczna jest więc – według Dzierżawskiego – także odnowa moralna.

Wierzył, że ten program odnowy kapitalizmu jest możliwy, i to właśnie w Polsce. Dziesięć lat po upadku komunizmu przekonywał, że Polska i Polacy mają ogromny potencjał. „W mijającej dekadzie znajdziemy aż nadto dowodów na to, że sformułowanie homo sovieticus jest być może zgrabną retoryczną figurą, ale w żadnym stopniu nie opisuje sytuacji polskiej”. W rzeczywistości częściej spotykana jest  „pełna odwagi, powiedzieć można, zuchwała gotowość do zmierzenia się z losem, wzięcie odpowiedzialności za własne sprawy, to cechy właściwe ogromnym rzeszom Polaków; cechy, które gruntownie odmieniły oblicze kraju”.

Błąd w organizacji

Szkoda, że dzisiaj ta „zuchwała gotowość zmierzenia się z losem” bardzo często kończy się spakowaniem walizek i rozpoczęciem przygody z przedsiębiorczością w Londynie. Marnujemy swój potencjał. Dlaczego tak się dzieje? „Gospodarka to jest ogromny i skomplikowany organizm charakteryzujący się wielką bezwładnością”. Jako organizm potrzebuje ciągłej pielęgnacji, nie działa jak automat.

Wbrew rozpowszechnionej legendzie wolny rynek nie potrafi automatycznie przerabiać interesów partykularnych w dobro wspólne. Do tego potrzebna jest także odpowiednia polityka i politycy, którzy będą mieli odwagę. „W sytuacji gdy polityka rozumiana jest jako gra interesów, a podmioty polityczne (czyli partie) czują się zobowiązane do lojalności wobec reprezentowanych przez nie grup wyborców, interes całości, bonum publicum, nie będzie miał realnej reprezentacji politycznej”. A tym interesem i wtedy, i dzisiaj jest ochrona konkurencji i umożliwienie kooperacji, wszystkim, którzy chcą swoją pracą zdobywać własność. Niewykorzystane szanse nie są skutkiem zdeterminowanych procesów gospodarczych lub lenistwa Polaków, są skutkiem złej polityki.

O ile rząd nie ma wielkich możliwości kreowania sukcesu gospodarczego, „liczyć bowiem możemy tylko na ludzi i ich przedsiębiorczość”, o tyle z pewnością ma wielki potencjał jego niszczenia. „W rzeczywistości gospodarka kraju nie jest sumą przedsiębiorstw, czyli superprzedsiębiorstwem. Jest czymś znacznie więcej i czymś zupełnie innym: jest środowiskiem, w którym przedsiębiorstwa funkcjonują i w którym są zanurzone. Jest eko(no)systemem, nie firmą. (…) Prezydent czy premier odpowiadają za stan środowiska gospodarczego,  za jakość prawa i instytucji regulujących funkcjonowanie przedsiębiorstw”. Dlatego jeśli „bezrobocie tej skali pojawia się w takim kraju jak Polska, to jest ono wynikiem błędu w organizacji społeczeństwa, a nie – jak to się często przedstawia – nieuchronnym skutkiem obiektywnej konieczności”. Nie ma tu zbyt dużo miejsca na zwalanie wszystkiego na globalny kryzys.

Dzierżawski kilkanaście lat temu przestrzegał przed zjawiskiem, które dzisiaj uznawane jest za oczywistość. „Można powiedzieć, że sektor finansowy zdołał się oderwać i uniezależnić od sektora produkcyjnego; stał się bytem samoistnym, niepotrzebującym innego uzasadnienia niż on sam”. Z tym procesem związane jest zjawisko absolutyzacji różnorodnych abstrakcyjnych wskaźników statystycznych. „Wielkim niebezpieczeństwem , jakie się wiąże z syntetycznymi wielkościami statystycznymi, jest skłonność do ich absolutyzacji. Wskaźniki bowiem emancypują się chętnie z gospodarczego otoczenia, odrywają się od kontekstu, w którym tkwią, zyskują suwerenność i obiektywizują się”.

Wolność i praca

Dominacja sektora finansowego, nazywana przez prof. Paula Dembińskiego finansjalizacją gospodarki, połączona z dominacją analizy statystycznej zamienia gospodarkę w królestwo abstrakcji, w którym ignorowany jest podstawowy fakt, że jest ona – powtórzmy to raz jeszcze – „fenomenem społecznym”.

Stąd tylko krok do absolutyzowania – swoją drogą często przydatnych – modeli ekonomicznych, które zaczynają nie tylko wyjaśniać przeszłość, ale przede wszystkim prognozować pewną przyszłość. Z jakimi emocjami komentowane są dzisiaj różnorodne prognozy dotyczące np. bezrobocia. Wszyscy zastanawiają się, czy analitycy trafią z przewidywaniami czy nie trafią. Dzisiaj wydaje się, że dobre ministerstwo pracy, to takie, które celnie prognozuje, zamiast tworzyć odpowiednie środowisko, w którym szukający pracy znajdują ją u tych którzy jej potrzebują. W Polsce nie pracuje ok. 2 mln. osób, a my w styczniu „cieszyliśmy” się – jak donosiła prasa – sukcesem w postaci ostatnio „najniższego wzrostu bezrobocia”, i to „zdecydowanie niższego wzrostu, niż przewidywano”.

Wygląda na to, że fakt, iż kolejne kilkadziesiąt tysięcy ludzi nie ma pracy, wywołuje wśród polityków i komentatorów, zdecydowanie mniejsze emocje. To dobry przykład na zjawisko, przed którym przestrzegał Krzysztof Dzierżawski. „Ekonomia wypreparowana ze społecznego kontekstu musi przyjąć punkt widzenia głównego księgowego zamiast punkt widzenia uczonego czy polityka”.

Dzierżawski uparcie przypomina nam: tylko wolność i praca są w stanie budować dobrobyt. Wolność, jakiej dzisiaj potrzebujemy w Polsce, rozumie w  sposób, który dla wielu z pewnością będzie zaskakujący: „Wolność w tym wypadku, czyli wolność gospodarcza dzisiaj w Polsce, oznacza prawo do wykorzystywania swoich talentów i umiejętności w służbie społeczeństwu i innym ludziom”.

Polacy w większym stopniu dostrzec powinni, że ich indywidualny sukces zależny jest nie tylko od ich własnych wysiłków, ale także od zdolności do samoorganizowania się. „O ile Adam Smith wskazał pracę jako jedyne źródło bogactwa, o tyle podział pracy jest według niego tym, co czyni pracę naprawdę efektywną. Jeśli uznamy słuszność spostrzeżenia Adama Smitha, to musimy stwierdzić, że cechą najważniejszą tego systemu jest kooperacja. (…) Wolny rynek nie jest – wbrew wyobrażeniom – areną walki, na której każdy każdemu z satysfakcją przegryza gardło. Wolny rynek to przede wszystkim pole współpracy”. Polskie przedsięwzięcia zdolne do podejmowania współczesnych wyzwań i konkurencji będą raczej efektem współpracy wielu przedsiębiorczych Polaków niż walki nielicznych potentatów.

Dar opatrzności

Dzierżawski, dla którego fundamentem porządku gospodarczego jest własność prywatna, z ogromnym dystansem podchodził do wielu dzisiaj rozpowszechnionych jej form. Dla niego o własności mówić możemy tam, gdzie jesteśmy w stanie zidentyfikować właścicieli i ich stosunek do własności. Trudno w takim przypadku za realnego właściciela uznawać anonimowe grono milionów akcjonariuszy spółek giełdowych lub udziałowców funduszy inwestycyjnych.

Stąd jego zdaniem „tradycyjny podział na własność prywatną i wspólną ma dzisiaj charakter anachroniczny. Istotne znaczenie będzie miało natomiast rozróżnienie między własnością indywidualną a własnością wspólną. W takim razie podział na własność prywatną i publiczną sam w sobie nie jest tak ważny. Z punktu widzenia zaś efektywności gospodarczej kluczowe znaczenie będzie miał podział na firmy małe i duże”. Doświadczenie i wiedza Dzierżawskiego mówiły mu, że realna gospodarka opiera się na tych mniejszych, konkretnych właścicielach, co nie oznacza, że ich firmy mają być małe, skala jest szeroka, a jej dobrym przykładem są gospodarstwa rolne.

Pracę rolników uważał zresztą za niedowartościowaną. Gospodarstwo rolne jest wyjątkowym przykładem relacji między właścicielem a jego firmą. Dlatego Dzierżawski stwierdzał: „Polska powinna traktować swoją strukturę rolną jako szczególny dar opatrzności”.

Być może w czasach gdy nowe idee i technologie rodzą się na początku bez wielkiego kapitału, w małych nieformalnych – chciałoby się napisać swojskich – zespołach, korzystając z pracowitości, odwagi i pomysłowości Polaków, możemy zostać rolnikami zaawansowanych technologii. Od Krzysztofa Dzierżawskiego, autora „Krótkiego kursu ekonomii praktycznej”, z pewnością nauczyć się możemy, jak łączyć klasyczne idee ze specyfiką współczesności. Wszystko, co napisał, pozostaje nadzwyczaj aktualne, warto więc przy okazji tej rocznicy sięgnąć po jego teksty, nie obejdą się Państwo smakiem.