Wielkopolanie najaktywniejsi

30 Październik 2014

Tak przynajmniej wynika z badania „Monitoring Rozwoju Obszarów Wiejskich. Etap I”. Na drugim miejscu uplasowali się mieszkańcy Kaszub, a także gmin podwarszawskich.

Autorzy raportu doszli do wniosku, że im bliżej do dużego miasta, tym większa jest ich aktywność prospołeczna. Jest to najbardziej widoczne w okolicach Warszawy, Poznania, Wrocławia, czy Katowic i Gdańska, czyli w sąsiedztwie miast uznawanych za główne centra gospodarcze w kraju.

Zwracają oni również uwagę na fakt, że duży wpływ na zaangażowanie społeczne mają takie czynniki jak: tradycja, kultura lokalna, a także spójność etniczna i wyznaniowa. – Przykładem tego są Kaszuby. Region cechuje się wysoką frekwencją wyborczą, wielością organizacji pozarządowych w relacji do liczby mieszkańców, dzieleniem się 1 proc. podatku czy też ubieganiem się o środki unijne – czyli tym wszystkim, co autorzy raportu uznali za elementy aktywności społecznej – czytamy w raporcie.

Regiony o niskim poziomie aktywności społecznej to przede wszystkim dawne tereny popegeerowskie i strefy subregionalne województw Polski centralnej. Są to obszary „wypłukane” demograficznie – wyjaśnia prof. Monika Stanny w komentarzu do raportu- tzn. takie, z których najbardziej mobilne, aktywne i przedsiębiorcze osoby emigrują, głównie w kierunku głównych ośrodków rozwoju (czyli lokomotyw rozwoju regionalnego). Podobna sytuacja jest na Opolszczyźnie, jednak tu zasadniczym czynnikiem jest wysoki wskaźnik emigracji zarobkowej do Niemiec.

Co ciekawe, mieszkający w pobliżu największych aglomeracji, choć mogą pochwalić się najwyższym poziomem aktywności społecznej, to bardziej interesują się tym, co dzieje się w polityce krajowej niż lokalnej. Potwierdzeniem tego są ostatnie wybory prezydenckie z 2010 roku, kiedy frekwencja w gminach podaglomeracyjnych często wynosiła ponad 60% i była wyższa niż w wyborach samorządowych.

– Strefy podmiejskie największych aglomeracji (np. Warszawa, Łódź, Trójmiasto Kraków, Katowice, także Rzeszów) często traktowane są przez ich mieszkańców jako tzw. „sypialnie”. Swoje życie zawodowe oraz kulturalne prowadzą w dużym mieście i tam też kierują swoje zainteresowanie polityką – tłumaczy w raporcie Marek Zagórski, prezes Fundacji Europejski Funduszu Rozwoju Wsi Polskiej.

Największym zainteresowaniem polityką lokalną wykazują się mieszkańcy peryferii województw: łódzkiego, mazowieckiego, świętokrzyskiego, lubelskiego i podlaskiego, gdzie występuje najwyższy wskaźnik frekwencji w wyborach samorządowych, sięgający często ponad 70 proc.

– Tereny tzw. byłej Kongresówki zamieszkują ludzie związani z tymi terenami od wielu pokoleń. Inaczej niż w przypadku zachodniej i północnej Polski. Stąd też są bardziej przywiązani do swojej społeczności lokalnej i tego co dzieje się w ich najbliższym otoczeniu – dodaje Marek Zagórski.

– Ponadto, z badań wynika, że częściej na wójta i burmistrza głosują starsi mieszkańcy wsi. Odwrotną zależność obserwujemy przy frekwencji w wyborach prezydencki. Tu z kolei zdecydowanie częściej na wybory idą młodsi – dodaje Monika Stanny.

źródło: rp.pl