Gowin: Od nowych stołków wynik się nie poprawi
Rozmowa: Jarosław Gowin, były minister sprawiedliwości, który podpisał rozporządzenie o likwidacji 79 sądów
Rz: Cezary Grabarczyk, nowy minister sprawiedliwości, podpisał właśnie rozporządzenie, które przywraca 41 ze zreorganizowanych przez pana w styczniu 2013 r. 79 najmniejszych sądów rejonowych. To porażka?
Jarosław Gowin: Jeśli już porażka, to nie moja, tylko polskiego państwa i sądownictwa. Na jej efekt nie trzeba będzie długo czekać.
To nie brzmi optymistycznie. W dodatku minister zapowiada, że na mapę z czasem wróci też ponad 30 jeszcze mniejszych sądów. To dobry pomysł?
Najgorszy z możliwych. Świadczy tylko o tym, że nowy minister ugiął się pod presją samorządowych włodarzy i koalicjanta. Nie wytrzymał też nacisku prawniczych korporacji. I nie ma to nic wspólnego z troską o sprawny wymiar sprawiedliwości. Powrót tych najmniejszych sądów z pewnością utrwali przejawy patologii, które przecież nie są obce naszemu sądownictwu. Od przyrostu stanowisk funkcyjnych prezesów, wiceprezesów nie znikną patologiczne powiązania pomiędzy sędziami, politykami a częścią małego biznesu, funkcjonującego często na granicy prawa. W małych miejscowościach, proszę mi wierzyć, lokalne układy nie są rzadkością.
To znaczy, że te najmniejsze sądy nie mają szansy uczciwie i sprawiedliwie orzekać?
Ależ oczywiście, że mają i często to robią. Problem polega na tym, że konstytucja gwarantuje obywatelom nie tylko niezawisłe sądy, ale także prawo do nich i rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie. A to dziś jest tylko pobożnym życzeniem. W dodatku od lat nie udaje się nic z tym zrobić.
Nie może być dobrze w sytuacji, gdy w jednym sądzie w kraju sędziowie mają do załatwienia rocznie tyle spraw, ile inni w ciągu miesiąca. W dodatku zarabiają tyle samo. Dopóki tego nie zmienimy, rozważania o poprawie sprawności pozostaną jedynie pustą dyskusją. A tej obywatele, którzy latami czekają na załatwienie swojej sprawy, np. spadkowej, mają już dosyć. Potem ocena wymiaru sprawiedliwości jest taka, jaka jest – zła, a czasem nawet bardzo zła.
Skoro reorganizacja, która miała przyspieszyć procesy i usprawnić postępowania, cudu nie zdziałała, to może teraz powrót sądów przyspieszy ten proces?
Sama reorganizacja nie miała czasu, by się sprawdzić i zadziałać. Nie dano jej zresztą szansy. Jestem pewien, że teraz powrót również nic nie zdziała. Od nowych kolejnych 40, a może i 75 stołków prezesów czy wiceprezesów może jedynie ubyć pieniędzy w budżecie – i tak zresztą nie najbogatszym – a nie poprawi się czas postępowania.
Jak pan przyspieszyłby postępowanie przed sądem?
Nasz system sądownictwa trzeba zmienić całkowicie. Doraźne zmiany to jedynie łatanie dziur, a tu trzeba tworzyć od nowa. Nowy system sądownictwa należy zbudować, zaczynając od ograniczenia szczebli do dwóch: rejonowego i okręgowego.
—rozmawiała Agata Łukaszewicz
źródło: rp.pl