kowal

Kowal: Imigrantom nie uciekniemy

23 Czerwiec 2015

Od Krakowa do Brukseli. I migrantom nie uciekniemy. Nie przypłyną jak na Lampedusę, ale dotrą prędzej czy później i zaskoczą polską administrację jak śnieg każdej zimy.

Dziś jeszcze Polska jest mniej atrakcyjna dla uciekinierów i poszukiwaczy lepszego świata niż Niemcy czy Wielka Brytania. Jeśli jednak będą realizowały się dobre scenariusze dla Polski, podobnie jak kraje bogatszego Zachodu UE, także my będziemy za kilka lat potrzebować więcej pielęgniarek czy pracowników fizycznych dla rolnictwa.

Wtedy się może okazać, że z krajów nam bliższych, jak wschodni sąsiedzi, nie za bardzo ktoś jeszcze chce szukać szczęścia nad Wisłą.

A będziemy potrzebować ludzi, tym bardziej że każdego roku tracimy setki tysięcy młodych wykształconych obywateli, którzy szukają pracy w innych państwach Unii i zostawiają tutaj rodziców, dziadków, którzy raczej młodsi i zdrowsi nie będą.

Za parę lat okaże się, że imigrantów i tak będziemy zapraszać lub przyjadą niepytani, ale nie ci, których byśmy może w pierwszej kolejności chcieli. Kto dzisiaj chowa głowę w piasek, nie dyskutuje i nie planuje jak Polska ma się zachowywać wobec masowej migracji do Unii, pracuje na kłopoty za kilka lat. Nie poszli tą drogą organizatorzy Konferencji Krakowskiej i przez parę godzin mury zacnych Sukiennic przysłuchiwały się debacie o imigrantach w Polsce.

Kilka państw Zachodu zapłaciło słony rachunek za mit wielokulturowego społeczeństwa. Na polityce imigracyjnej Niemiec czy Francji krytycy nie zostawiają suchej nitki. Francuzi mają kłopot z akceptacją już kilkunastoprocentowej muzułmańskiej mniejszości, Niemcy narzekają na getta przyjezdnych ze Wschodu, także Niemców z ZSRR, którzy się nie asymilują, Brytyjczycy wmawiają sobie, że kłopotom ze znalezieniem przez nich pracy winni są przybysze z ich dawnych kolonii oraz Polacy. Inna sprawa, że za żadne skarby nie braliby roboty, której podejmują się przyjezdni. Kłopoty innych państw z imigrantami działają zniechęcająco.

Mitem jest jednak przekonanie, że można odgrodzić się wysokim płotem i żyć jak za dawnych lat, bez „obcych”. Przykład Amerykanów, którzy potęgę innowacji w nauce i gospodarce zbudowali na pracy imigrantów, którym dali szansę zostać Amerykanami, pokazuje, że imigracja to także wielka możliwość, którą Polska, udając, że nie ma problemu, może łatwo stracić. Szczególnie, że dla wykrwawionej odpływem na Zachód młodych i zapaścią demograficzną polskiej gospodarki, przyciągnięcie na ich miejsce Białorusinów, Ukraińców, Rosjan może okazać się zbawieniem.

Jak nie ulec iluzji wielokulturowości jako wartości samej w sobie ani nie popaść w marazm myślenia, że niech zostanie jak jest? Czas na myślenie jeszcze jest.

źródło: dziennikpolski24.pl