Kowal: To najgorszy moment od początku działań wojennych

04 Wrzesień 2014

wPolityce.pl: Czy podziela pan pojawiającą się coraz częściej opinię, iż Ukraina już przegrała, że jest skazana na klęskę w starciu z Rosją?

Paweł Kowal, były wiceminister spraw zagranicznych, były europoseł, ekspert ds. wschodnich: To na pewno najgorszy moment od początku działań wojennych. Kluczowy był koniec lipca, gdy wojska ukraińskie wyraźnie odzyskały inicjatywę i w opinii wielu osób wyglądało na to, że są w stanie pokonać rebelię w ciągu kilku tygodni. Warunkiem było tylko to, by środkami dyplomatycznymi zapewnić sobie zamknięcie granicy z Rosją, powstrzymanie dostaw broni dla rebeliantów i dopływu rosyjskiego wojska. To był moment, gdy wydawało się, że strategicznie Poroszenko jest blisko zwycięstwa. Oczywiście, to miałoby poważne skutki polityczne. Poroszenko i jego ekipa bardzo wzmocniliby swoją pozycję, Ukraina pokazałaby, że jest w stanie obronić swoje terytorium. Mielibyśmy same plusy.

Dlaczego ten scenariusz nie powiódł się?

W kluczowej chwili pojawił się „biały konwój”. Pierwsze reakcje zachodu na ten ruch władz w Moskwie, gdy zaczęto z Putinem wręcz negocjować przejazd tej kolumny, zniweczyły plan ukraiński. Od tego momentu otwarta granica Ukrainy z Rosją rozszerzyła się do 100 kilometrów, praktycznie nie jest obserwowana, działalność grupy kontaktowej jest fikcją, w OBWE mamy wewnętrzny konflikt nakręcany przez rosyjskich urzędników i przedstawicieli. Praktycznie nie ma już możliwości powrotu do stanu z końca lipca. Obawiam się, że bez wyraźnej zachodniej pomocy nie jest w stanie długo wytrwać. I tak zamknie się pierwszy etap.

Co nas czeka w drugim etapie?

To etap, o którym w ogóle się nie mówi, a który może być dla nas naprawdę kłopotliwy. Jeżeli bowiem dojdzie do przegranej Ukrainy w tej wojnie, do tego przegranej spektakularnej z elementami upokorzenia, to konsekwencje polityczne dla rządu w Kijowie będą bardzo poważne. Czyli następny rząd może być rządem radykalno-prawicowym, co nas nie powinno cieszyć, albo rząd w rodzaju Vichy, można powiedzieć „Vichy po kijowsku”. Z naszego punktu widzenia to też fatalnie.

Co więc robić?

Nie na każdym etapie procesu da się powiedzieć jasno, co należy robić. Na pewno należy zabiegać o przerwanie broni dla rebeliantów, na pewno należy wymusić uszczelnienie granicy, na pewno umożliwić dozbrojenie się Ukraińcom. I co szczególnie ważne, i co jest w naszym interesie, należy uruchomić linię kredytową, za którą Kijów mógłby kupować broń. A więc stworzenie sytuacji, w której Ukraińcy się sami obronią. Jeżeli się nie obronią, dalekosiężne skutki będą dotyczyły także Polski. I kończąc odpowiedź na pytanie, co należy robić, muszę też wspomnieć o presji na rozliczenie tych, którzy dopuścili się zbrodni wojennych.

Jaki jest pozytywny scenariusz w tej chwili?

Wymuszenie na Putinie, dyplomatyczne wymuszenie, powstrzymania wsparcia dla rebeliantów. Ale nawet gdyby to się udało, Ukraina potrzebuje teraz wielu miesięcy na pokonanie rebelii. A chodzi o miesiące, gdy Kijów musi równolegle przeprowadzić głębokie reformy. Wygranie z rebelią za wiele miesięcy, ale bez reform, oznacza bowiem także upadek rządu.

Rozmawiał Jak

źródło: wpolityce.pl